Posiadasz zdjęcia z Dąbrowy Górniczej?


Zapraszam do kontaktu wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek dąbrowskie archiwalia. Zachęcam również do kontaktu tych z Państwa, którzy mają wiedzę o firmach, osobach, stowarzyszeniach etc. z naszego miasta. Mechanizm strony umożliwia samodzielne dodawanie informacji. Każdy może zostać Redaktorem Dawnej Dąbrowy !




Więcej

Ostatnio dodane

  • ul. Szopena bez Żydów

    Fragment żydowskiej księgi pamięci o Dąbrowie Górniczej tzw. „yizkor”.
    Zdjęcie opisane jako „Ulica Szopena bez Żydów”. Najprawdopodobniej zostało wykonane po wojnie.

    Fotografia pochodzi z „Yizkor – Dąbrowa Górnicza”.

    Więcej
  • Na cmentarzu żydowskim

    Fragment żydowskiej księgi pamięci o Dąbrowie Górniczej tzw. „yizkor”.
    Zdjęcie opisane jako „Jeden z pierwszych grobów na nowym cmentarzu w Dąbrowie (nagrobek Joszui Swiczarczyk z „l”).

    Fotografia pochodzi z „Yizkor – Dąbrowa Górnicza”.

    Więcej
  • ul. Szopena

    Fragment żydowskiej księgi pamięci o Dąbrowie Górniczej tzw. „yizkor”.
    Zdjęcie opisane jako „Ulica Szopena bez Żydów”.

    Fotografia pochodzi z „Yizkor – Dąbrowa Górnicza”.

    Więcej
  • Ul. Legionów na Chechłówce

    Fragment nie istniejącej dzielnicy – Chechłówki. Charakterystyczna wieża to stacja transformatorowa, która stała się punktem rozpoznawczym na kilku innych zdjęciach. W tle widoczne kominy huty Paulina.

    Zdjęcie ze strony http://www.swietokrzyskisztetl.pl .

    Więcej
  • Transport Żydów ze Strzemieszyc

    Grupa Żydów z naszywkami z Gwiazdą Dawida na ulicy Legionów Polskich. W tle  wozy z dobytkiem i stacja transformatorowa na Chechłówce.  Możliwe, że zdjęcie wykonano w 1942 roku, podczas przeprowadzki części ludności z getta w Strzemieszycach do Będzina.

    Podziękowania dla Marka Nuckowskiego za opis fotografii.

    Więcej
  • O Chechłówce

    Dawna dzielnica, która ulokowana była na granicy Zagórza i Dąbrowy Górniczej.

    Chechłówka lub Hechłówka, wś, pow. będziński, należąca do dóbr Zagórze, położona przy drodze bitej od tejże wsi Zagórze do Dąbrowy górniczej. Własność niemieckich poddanych, sukcesorów p. Gustawa Kramsty. Gmina Górnicza, parafia Zagórze. Rozległość gruntów dworskich morg 31, domów dworskich murowanych 7, w tej liczbie koszar na mieszkania robotników 6, drewnianych 4. Ludności czasowej 345. Posiada kopalnie węgla kamiennego. Na pokładzie Uekskul (od nazwiska b. członka rady administracyjnej w latach 1856/8 barona Uekskul) kopania Wilhelm z wychodem zachodnio-północnym. Głębokość do węgli 210 stóp. Grubość pokładu 8 stóp, upad 22 stopnie. Węgiel średniej twardości, szybów dwa, machiny parowe: pociągowa 1 o sile 25 koni i dobywalna 1 o sile 10 koni. W r. 1879 wydobyto węgla pudów 2,440,399, co wynosi korcy 375,400. Zatrudnia robotników: górników 80, pomocników 100. Kopalnia Ignacy, w niej 5 pokładów ponad sobą, każdy do 3 stopy grubości i szósty pod niemi na 4 stopy, z węglem wyrobowym, upad zachodnio-północny. Do ostatniego pokładu 230 stóp głębokości, upad 20 stopni, szybów 6. W r. 1879 wydobyto węgla pudów 362,785, co czyni korcy 55,800. Kopalnia ta obecnie nieczynna i machiny parowe dotychczasowe rozebrane, a ustawiane są przewiezione z kopalni Edward pod Niwką: wodociągowa o sile 47 koni i dobywalna o sile 55 koni, z zamiarem dobicia się do głębszego pokładu Reden, rozciągającego się od rządowej kopalni tegoż nazwiska w Dąbrowie, znakomicie grubego i dobry węgiel wydającego. W bliskości kopalni Ignacy, na południe od tejże, huta cynku, Paulina zwana, mieszcząca 20 pieców. Posiada maszyn parowych 3, z siłą 24 koni. Wytapia galman dowożony z kopalni pod Bolesławcem za Sławkowem, o 23 wiorsty odległej, używając węgla z miejscowych kopalń a częścią i z dowozu z kopalń w Niwce. R. 1879 wyprodukowano cynku 85201 pudów.

    Więcej
  • Legenda o mongolskiej lipie

    Marian Kantor-Mirski w jednym z numerów „Z przeszłości Zagłębia Dąbrowskiego i okolicy” przytacza taką legendę:

    „W miejscu gdzie droga z Kazdębia łączy się z drogą wiodącą przez Strzemieszyce Małe, stał do niedawna krzyż pamiątkowy, który przed z górą 60 laty został wzniesiony przez ludność Strzemieszyc na pamiątkę prastarej lipy, jaka w tym miejscu rosła od wieków. Z lipą tą, zwaną lipą mongolską łączy się następująca legenda:

    Było to w r. 1241. Na Polskę zwaliła się horda dziczy mongolskiej. Krocie tysięcy Tatarów czyli ludzi „z piekła rodem” zalało cały nasz kraj, roznosząc wszędzie mord i pożogę, zamieniając wszystko w pustynię. Po zdobyciu i spaleniu Krakowa, horda ruszyła na zachód, na dalszy podbój świata. Jeden oddział barbarzyńców liczący kilkuset Tatarów zjawił się pod Strzemieszycami i rozlokował się na wzgórzach widniejących w stronie wschodniej wioski. O świtaniu przerażeni mieszkańcy spostrzegli, że wszelka ucieczka jest niemożliwa, bo wioska otoczona jest hordą, która gotowała się do rabunku i mordu.

    Wówczas to piękna Dobrochna, córka miejscowego kmiecia, udała się do obozu mongolskiego, stanęła przed wodzem tatarskim, błagając go o pozostawienie w spokoju wioski. Nadzwyczajna piękność dziewczęcia, tak podziałała na dzikiego Tatarzyna, że zgodził się ominąć osadę pod warunkiem jednak, że piękna Dobrochna zostanie jego żoną dobrowolnie. Odważne dziewczę przyjęło warunek. Umówiono się, że pod wieczór wódz tatarski, gotów do odejścia z oddziałem, zjawi się pod lipą na krańcu wsi, gdzie na niego będzie oczekiwać Dobrochna. Gdy o warunkach dowiedzieli się mieszkańcy, zapanował w osadzie wielki smutek, a szczególnie w domu Dobrochny.

    Dowiedziała się również o tem Witka (Witosława), towarzyszka Dobrochny, która jako sierota przebywała w domu rodziców pięknej dzieweczki. Po krótkim namyśle, postanowiła zastąpić piękną Dobrochnę i w ten sposób uratować ją od nieszczęścia. Co postanowiła, — zrobiła. Pod wieczór ubrała się w najpiękniejsze suknie Dobrochny i przed wyznaczonym czasem stanęła pod lipą. Wódz tatarski obserwując okolicę ze wzgórza, gdzie stał z oddziałem gotowy do odejścia, — spostrzegłszy pod lipą postać dziewczyny, podjechał z wozem, za którym ciągnął oddział dzikusów. Po ulokowaniu Witki na wozie, horda ruszyła w drogę. Dziewczę przymilając się do wodza, nagliło do pośpiechu. Ponieważ Tatarzy nie znali drogi, Witka stała się ich przewodnikiem. Poprowadziła hordę wprost na południe. Mając nadzieję ocalenia się w jakiś sposób, postanowiła pozostawiać za sobą ślady, po których możnaby było ją odnaleźć. Po ujechaniu pewnej drogi, wyrzuciła z wozu jeden trzewiczek, potem drugi. Za jakiś czas groniec z naszyjnika bursztynowego. Gdy już nie miała co wyrzucać, kazała skręcić w lewo, kierując oddział w topieliska niebezpieczne. Tatarzy nie spodziewając się zdrady, ruszyli z kopyta za wozem. Upłynęło jeszcze trochę czasu i oto cały oddział wpadł na trzęsawiska w okolicach dzisiejszego Kozibrodku. Powstało w hordzie nieopisane zamieszanie, z którego pragnęła skorzystać Witka. Wyskoczyła z wozu na poły tonącego w bagnie. Sztuka się nie udała. Natrafiła na topiel i utonęła w niej. Ten sam los spotkał i Tatarów, zginęli w bagnach wszyscy.

    Rano mieszkańcy Strzemieszyc ruszyli po śladach kopyt końskich, w nadziei, że odnajdą dziewczynę. Odnaleźli trzewiczek jeden i drugi, odnaleźli groniec bursztynu, a potem spostrzegli mnóstwo czapic tatarskich, wystających jak kozie brody z bagna. Szukano jeszcze dalej, lecz bezskutecznie. Witki nie odnaleziono.
    Na tę pamiątkę lipę nazwano lipą mongolską, miejsce gdzie odnaleziono trzewiczek Witki nazwano Trzewiczkiem, gdzie zdybano groniec bursztynowy przezwano Groniec, zaś bagna gdzie spostrzeżono czapice tatarskie, ochrzczono Kozibrodkiem. Wszystkie te nazwy przetrwały do dni dzisiejszych. Lipa przed 60 laty zwaliła się od starości, a na jej miejscu postawiono krzyż, który jeszcze kilka lat temu oglądałem.”

    Podziękowanie dla p. Marka Nuckowskiego za możliwość publikacji.

    Więcej
  • Przy Kołłątaja 21

    Zdjęcia z kompleksu przy ul. Kołłątaja 21/A/B/23. To jeden z bardziej charakterystycznych obiektów, gdzie funkcjonuje przeszklony ganek a budynki tworzą naturalne podwórko.  Od 1898 roku funkcjonował tutaj młyn „Antoni”.

    Więcej
  • Dawny młyn

    Zdjęcia z kompleksu przy ul. Kołłątaja 21/A/B/23. To jeden z bardziej charakterystycznych obiektów, gdzie funkcjonuje przeszklony ganek a budynki tworzą naturalne podwórko.  Od 1898 roku funkcjonował tutaj młyn „Antoni”.

    Więcej
  • Plan miasta z 1933

    Plan Dąbrowy Górniczej z 1933 roku, który ma dodatkowe znaczniki istniejącej i planowanej zieleni.

    Cały plan do pobrania znajduje się tutaj (52MB).

    Plik pobrany z zasobów serwisu Polona (public domain).

    Więcej
  • Legenda o Gołonogu

    Wycinek z 8.11.1862  z „Tygodniku Ilustrowanym” nr 163 (s. 188)
    (grafika połączona z trzech oddzielnych fragmentów)

    GOŁONÓG,
    (Urywek z pamiętnika podróżnego).
    Dość… dość już przechadzek po podziemnych ciemnicach kopalni dąbrowskich, dość już wędrówek po płomiennych hutach będzińskich. To dymne powietrze wielkiego ogniska fabryk dusić nas już zaczyna… turkot machin, huk wozów, zacięty szturm młotów we wnętrzu ziemi, stępiają nasze poczucie. Trzeba nam powietrza dla piersi, światła, słońca, szerokich widoków, gdzieby myśl mogła pobujać jak skowronek nad niwą. Wypuśćmy więc konie po dolinie zielonej, zasianej gaikami okalającymi białe domki górników. Celem mi ta góra uwieńczona kościołkiem, którego wieżyce na tle pogodnego nieba zarysowane, zdają się słać błogosławieństwo okolicy.
    To gołonógska świątynia.
    Słyszałem o niej legendę… opowiadała mi ją wieśniaczka o smutnem licu, bo lud nasz rzadko rozjaśnia się weselem. Powieść sięgałą dawnych czasów, gdy w Będzinie żył jakiś pan bardzo możny i dumny, a twardy dla swych poddanych. Bóg skarał go stratą wszystkich dziatek… a on możny pan uczuł wielką boleść i serce przepełniła mu gorycz. Przypadł czołem do ziemi i łez wylał potoki; aż ulitowała się Marya Panna i nadzieją lepszej przyszłości pocieszyła zbolałe serce ojca. Owóż ów możny pan rzucił strojne komnaty zamków swoich, a w pokutnym stroju… zawsze bosy na znak pokory zimą i latem, zamieszkał ubogą chatkę na górze wśród jarów. Odtąd z gnębiciela stał się aniołem-opiekunem okolic, wspierając ubóstwo i stając za pokrzywdzonymi. Lud nazwał go gołonogim, i ta nazwa dla pamiątki została się przy górze.
    Czy istniał kiedy pan taki, czy bosemi nogami deptał cierniste ścieżki pokuty? Cóż nam do tego?… Mnie w zadumanie wprawiła ta powieść o pokucie owego pana, co twardym był dla ludu i Bóg go skarał stratą rodziny. Ha, ale on winę swą odpokutował… w pokorze i miłości! Pan mu przebaczył… nie wątpimy!…
    W tych miejscach przyroda nietylko pięknością, ale i osobliwością zdumiewa. Z pośród pasma gór okalających od wschodu i północy dolinę, wystąpiła jedna jak czoło potężnego szańca. Na czole zawisła skała, a pod nią urwiska i głogi. Chmury, wędrujące od zachodu, zawadzają tu często swoim mglistym płaszczem. Góra zsyła wtedy dolinie łzy pokutnicze. Wieczorem, gdy wstają mgły białe, doliny szlą je wiankiem na czoło gór. Natura się uzupełnia, bo jej prawem miłość wzajemna.
    Szczyty takie jak gołonogski modlą się Bogu; świątynia na nich wzniesiona uwidomia modlitwę natury. Gdybyśmy się wznieśli wysoko, wysoko nad ziemię, ujrzelibyśmy po szczytach wzgórz rozsypane jak ziarnka różańca, kościołki i świątynie. One strzegą naszych progów, one nam błogosławią!
    Jesteśmy u celu… ale nie cisza, samotność, ale gwar odpustowy wita nas u szczytu góry.

    (Ob. Dod.)

    Więcej
  • Otwieracz

    Użytkowy gadżet:
    Levanto
    Bezpośredni Importer Rajstop
    41-300 Dąbrowa Górnicza
    ul. Augustynika 13
    tel (o3) 162-69-94

    Więcej
  • Było sobie radio

    Gazeta Katowicka nr 295, 19.12.1991

    Było sobie radio

    Mozolne budowanie nadajników z części kupowanych pojedynczo w  sklepach radiotechnicznych trwało półtora roku. Cały koszt aparatury wyniósł 5 mln. W Dąbrowie Górniczej do 13 grudnia tego roku pracowały dwie nielegalne radiostacje.

    Kilka tygodni temu gazety podały, że zamknięto radiostację „Plus”, Państwowa Agencja Radiotelekomunikacyjna w rzeczywistości miała dąbrowskie radio dopiero „na nasłuchu”. Kontrolerzy zlokalizowali nadajnik w okolicy ul. Adamieckiego. Mieli kłopoty z precyzyjnym określeniem miejsca, bo fale odbijały się od ścian wysokich wieżowców osiedla. Jak nam powiedział dyrektor PAR, po wzmiance w prasie radio umilkło. – Pewnie się przestraszyli – skomentował dyrektor Florian Tymiecki.

    Nielegalne nadawanie może mieć tragiczne efekty. Może się zdarzyć, że amator radiokomunikacji dostanie się na pasmo przeznaczone np. dla pogotowia i lekarz nie usłyszy wezwania o pomoc. W Dąbrowie są 2 takie radiostacje, a w Sosnowcu – 3 – informuje właściciel sklepu z częściami elektronicznymi.

    „Radiowców” było dwóch. Marcin nadawał na Adamieckiego. To jego było słychać aż w Katowicach, a więc na odległości 15 km. – mogłem nadawać przez całą dobę, bo nie musiałem być przy nadajniku bez przerwy. Puszczałem w eter najczęściej muzyką z Radia Luksemburg. W piątki i soboty – z płyt komptaktowych muzykę rozrywkową, w nocy – czasami – poważną.

    Nadajnik Jacka był słyszany tylko w osiedlu Mydlice, na którym mieszka kilka tysięcy ludzi. Tak jak Marcina, działał on przez około pół roku. Odtwarzał audycja radia RMF. Poznali się przez radio i zaczęli rozmawiać ze sobą na falach.  Marcin miał lepszy sprzęt ale Jacek – więcej pomysłów. Postanowili współpracować. – Nadawaliśmy pozdrowienia dla przyjaciół. Kilka firm i sklepów chciało zamówić u nas reklamę – mówi Jacek.

    – Wpadliśmy przez własną głupotę. Ogłosiliśmy konkurs i podaliśmy adres nadajnika. Przyjechali do nas kontrolerzy z PAR. Florian Tymiecki mówi, że chłopcy podpisali oświadczenie że nie będą więcej nadawać.  Marcin i Jacek są trochę zmartwieni. Do jednego z nich dzwonią dawni słuchacze, spragnieni audycji „Plusa”.

    – Nie będzie nas stać na wykupienie prawa do nadawania. Podobno w przyszłym roku będzie wyznaczone nowe pasmo dla radia. Ale weźmie je ten, kto więcej zapłaci. Na pewno nie my – mówią Marcin i Jacek.

    Katarzyna Drąg

    Więcej
  • Topienie Marzanny

    Opis zdjęcia: „To  21.03.1984 – PKZ Dąbrowa Górnicza, coroczne topienie Marzanny. SP 2”.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Kondukt na ul. Majewskiego

    Kondukt pogrzebowy na ulicy Majewskiego – kwiecień 1974.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Pogrzeb na Myśliwskiej

    Opis zdjęcia: „Ks. Paras – człowiek, który znał w Strzemieszycach wszystkich z nazwiska i imienia. Jak mówiła moja babcia: Paras w pocerowanej sutannie chodził ale w kościele i wokół niego musiało być zrobione „.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Ks. Paras na cmentarzu

    Opis zdjęcia: „Na zdjęciu ksiądz Stanisław Paras: wieloletni i zasłużony proboszcz naszej parafii”.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Pogrzeb

    Opis zdjęcia: „Pogrzeb mojej babci, Zofi Kozieł: kondukt po wyjściu z kościoła idzie ulicą Hetmańską (kwiecień 1974)”.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Cywilny w Strzemieszycach

    Opis zdjęcia: „Ślub cywilny moich rodziców, udzielany w Urzędzie Gminy w Strzemieszycach (obecna przychodnia zdrowia) – rok 1973”.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Spotkanie na Sulnie

    Opis zdjęcia: „Zdjęcie zrobione pod koniec lat 50, Strzemieszyce-Sulno, skąd pochodziła moja prababcia Władysława Makuła zd. Szczypka. Na zdjęciu od lewej siedzi Władysława, jej mąż Stefan, córka Sabina. Od lewej stoi Stanisław Zalewski jego córki Zofia i Jolanta i wuj Starościk. Na jednym talerzu przekrojone jajka a na drugim chleb.

    Podziękowania dla p. Agnieszki Bryzik za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Wypożyczenie sterownika CNC

    Dokument na papierze firmowym „PONAR-DEFUM”  prośbą o wypożyczenie sterownika CNC H646 (09.12.1985). Pieczątka dr inż. Leszka Stasińskiego jako Zastępcy Dyrektora ds. Technicznych.

    Więcej
  • WFM-100N - przekazanie DTR

    Dokument na papierze firmowym „PONAR-DEFUM” potwierdzający przekazanie Dokumentacji Techniczno-Ruchowej wiertarko-frezarki WFM-100N (04.12.1985).

    Więcej
  • Opis Dąbrowy z 1885

    Fragment opracowania poświęconego trasie kolejowej określanej często jako „droga żelazna Iwangrodzko-Dąbrowska”

     

    Strzemieszyce
    Stacyja drogi żel. Warszawsko-Wiedeńskiej odległa od Warszawy 286 wiorst, od Iwangrodu 273 wiorst.  Stanęła tu w ostatnich czasach fabryka świec parafinowych.

    Dąbrowa
    Stacyja drogi żelaznej Warsz.-Wiedeń. i Iwangr.-Dąbrowskiej odległa od Warszawy 281 wiorst, od Iwangrodu 279, liczy 11.230 mieszkańców, pomiędzy którymi 10.203 katolików, 843 żydów i 124 ewangelików. Wyniesiona na 112 sążni nad poziom morza, w dolinie rzeki Czarnej Przemszy, posiada kościół ze składek ludności górniczej wzniesiony. Zarząd górniczy „Okręgu Zachodniego.”

    W znaczeniu administracyjnem Dąbrowa Górnicza jest jedną z osad wchodzących w skład wielkiej gminy „górniczej“, składającej się z osad i kolonij fabrycznych  Reden, Sielce, Zagórze, Niwka, Huta Bankowa, Dąbrowa i kol. Ksawery.

    Historyja przemysłu tutejszego bierze początek w 1796 r., kiedy hr. Reden, jenerał pruski, pierwsze ziarna przemysłowości tu zaszczepił. Za czasów pruskich mianowany dyrektorem otworzył pierwszą kopalnię  węgla ,,Reden“ z dwoma machinami parowemi. Wkrótce fizognomija Dąbrowy zmieniła się do niepoznania, lasy znikły, a przy wsi Dąbrowie powstawały nowe kolonije z robotnikami ze Szlązka sprowadzonymi.  W latach 1816—1823 powstały 4 huty cynkowe pod nazwą „Konstantyn” i z kopalń olkuskich zaczęto sprowadzać galman. Huty cynkowe produkowały wyłącznie na wywóz do Prus i wpłynęły na rozwój kopalni węgla. W roku 1864 kopalnia  „Reden” skutkiem pożaru została zalaną, i odtąd huty cynkowe „Konstantyn” stoją bezczynnie; natomiast w latach 1835-1842 powstała nowa kopalnia z szybem pochyłym „Ksawery, założona przez ks. Ksawerego Łubeckiego.

    Od roku 1859 t. j. od chwili odbudowania kopalni po pożarze w 1846 r.. produkcyja  jej stale wzrasta. Obok kopalni „Ksawery” stanęło 50 pieców, częścią płomiennych, częścią gazowych systemu Dudaka i Simens’aa dla wytapiania cynku. Galman do tych pieców dowożą włościanie z kopalń olkuskich: Anna. Jerzy, Józef, Bukowska i Olkuszewska. Huty cynkowe przy pełnym biegu pieców produkowały do 40.000 centnarów cynku czystego; obecnie przy 25 piecach, wytapiają 150 – 180.000 pudów. Cynk w taflach idzie do Cesarstwa i Prus w ilości 30.000 pudów rocznie, część zaś tafli walcownia w Sławkowie przerabia na blachę.

    W roku 1846 b. naczelnik kopalń Józef Cieszkowski założył trzecią kopalniję węgla. Produkcyja jej  zasilała fabryki żelaza w Hucie i cynkowe zakłady pod Będzinem. W 1873 r. kopalnia „Cieszkowski” została wewnątrz przez pożar zniszczona.

    Przy hutach w Dąbrowie znajduje się magazyn do formowania wielkich mufli z gliny ogniotrwałej, dostarczanej z gruntów włościańskich we wsiach: Mierzęcice, Nowa Wieś i Sadowice.

    Z rozwojem kopalnictwa Dąbrowa zyskiwała i inne zakłady. W 1839 powstały fabryki hutnictwa żelaznego: (5 wielkich pieców i gisernia, 10 pieców pudlowych, walcownie z piecami szwejsowemi, 2 młoty parowe, refejneris czyli zakład do oczyszczania surowcu i warsztaty mechaniczne.

    Po roku 1858 otwarto nowe kopalnie węgla „Schuman” i „Hieronim”, w 1875 „Łabęcki”. W 1866 skarb przeznaczył 200,000 rs. na rozwinięcie kopalni. Zakłady Huty bankowej i huty cynkowe pod Będzinem połączono relsami z szybami.

    W r. 1 1877 skarb państwa sprzedał za sumę 1,300.000 rs kopalnie „Ksawery” z szybem „Koszelew”, „Cieszkowski” z szybem „Aleksander”, „Łabęcki”, „Nowo-Łabęcki”, „Hieronim” oraz zakłady hutnicze, pp. Plemiannikowowi i Risenkampfowi. Obecnie kopalnie te wzięło w dzierżawę towarzystwo akcyjne francuzko-włoskie. Nowi gospodarze utworzyli nowy szyb „Paryż” a zamknęli szyb „Koszelew”, wybudowali kolej powietrzną pomiędzy szybami, a szerokotorową na potrzeby kopalni, zaprowadzili wszędzie nowe maszyny, zbudowali centralny magazyn, wznieśli kilka okazałych gmachów i urządzili park w środku Dąbrowy.

    Obecnie do rządu należą tylko dwie nieczynne kopalnie „Reden” i „Konstanty” oraz huty pod Będzinem. Agituje się projekt przewiezienia hut z pod Będzina i ustawienia ich pod „Konstantynem”, oraz rozwinięcia kopalni „Reden”.

    Dąbrowa posiada: 2 walcownie żelaza, fabrykę szyn, 3 zakłady cynkowe, 2 fabryki maszyn i kotłów, fabrykę szrótu, 5 giserni, fabrykę kafli, 2 browary, młyn amerykański, przędzalnię, papiernię, fabrykę lin, 2 wapienniki, ogółem produkujące rocznie na 3.897.872 rs., przy obsłudze 4387 robotników.

    Nadto produkcyja 5 kopalni węgla wynosi 2.549,687 rs. rocznie i zatrudnia 4734 robotników. W 1883 r. wydobyto 100 milijonów pudów węgla.

     

    Opracowanie pobrane z zasobów rcin.org.pl.

     

    Więcej
  • Stacja Poczty Konnej

    Zabytkowy budynek Staci Poczty Konnej z połowy XIX wieku przy obecnej ulicy Legionów Polskich, wyburzony w latach 70-tych. Stał mniej więcej naprzeciwko zakładów Kleina, dzisiejszego Kauflanda.

    Materiał pochodzi ze zbiorów Muzeum Miejskiego „Sztygarka”.

    Więcej
  • Apel w obronie Hendrixa

    Wydarzenie, które było nietuzinkowe i ważne obywatelsko.  Dzięki jednemu z portali społecznościowych trafił do mnie apel z 1991 roku (prośba do właściciela o kontakt).

    Więcej
  • Wojskowi na 3-go Maja

    Kolekcja Rafała Piętki jest niezwykła! Tym razem zaskakuje zdjęciem wojskowych przed późniejszym półsanatorium czyli 3-go Maja 33.  Mundury austro-węgierskie?

    Podziękowania dla Rafała Piętki za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • O licytacji ruchomości

    Expres Zagłębia nr 76 z 17.03.1936
    Obwieszczenie
    O licytacji ruchomości.

    Komornik Sądu Grodzkiego w Dąbrowie Górniczej, rewiru II-go Jan Duda mający kancelarję w Dąbrowie Górniczej, ul. Sienkiewicza Nr. 11 na podstawie art. 602 k.p.c. podaje do publicznej wiadomości, że dnia 27 marca 1936 r. o godz. 12-ej w Dąbrowie Górniczej, ul. Królowej Jadwigi Nr. 28 odbędzie się 1-sza licytacja ruchomości, należących do Romana Żelawskiego i jego żony Stanisławy, składających się z radja, szafy, stołu, maszyny do szycia i innych ruchomości, oszacowanych na łączną sumę zł. 565.
    Ruchomości można oglądać w dniu licytacji w miejscu i czasie wyżej oznaczonym.
    Komornik (-) Jan  Duda.

    Więcej
  • Dwa strzały przy brzęku szyb

    Expres Zagłębia nr 76 z 17.03.1936
    „Dwa strzały przy brzęku szyb. Krwawa awantura przy ul. Szopen”

    W ub. niedzielę w Dąbrowie na ulicy Szopena miała miejsce krwawa awantura. Z mieszkania Juljana Cajęckiego, zamieszkałego przy ul. Szopena, wyszli w awanturniczych nastrojach trzej robotnicy 29-letni Władysław Kieres, 22-letni Ireneusz Samborski i 29-letni Edward Rosiński, wszyscy zamieszkali w Dąbrowie również przy ulicy Szopena.
    Awanturnicy poczęli wybijać kamieniami szyby w mieszkaniu właściciela domu Piotra Ziarneckiego. W tym właśnie momencie nadszedł Ziarnecki, który widząc osobników wybijających szyby wydobył z kieszeni rewolwer i dwukrotnie wystrzelił do awanturujących się robotników.

    Kieras ranny został w lewą rękę i pierś a Samborski w lewą rękę. Rannych przewieziono do szpitala, gdzie ich opatrzona. Samborski po opatrunku wrócił do domu, a Kierasa pozostawiona na kuracji w szpitalu. Ziarnecki został zatrzymany, a policja prowadzi dalsze dochodzenie.

    Więcej
  • Historia powstania cmentarza żydowskiego

    „Jak gmina Dąbrowa założyła własny cmentarz żydowski”

    Opowiedziane przez:
    Kalman Barkai
    (pps 108-109)

    Miasto Dąbrowa nie miało własnego cmentarza przez wiele lat, aż do 1929 r.  Wszystkich zmarłych grzebano w Będzinie a później w Czeladzi. Trwało to do pewnego dnia, kiedy to po niefortunnym zdarzeniu, gmina żydowska w Dąbrowie postanowiła założyć własny cmentarz.

    A było to tak: Żyd z Dąbrowy o nazwisku Awromele Behrman (sp.), miał córkę Fejgyl, której brakowało posagu. Rebbe Awromele był bardzo zaniepokojony i szukał wielu sposobów na znalezienie pana młodego swojej córce. Zaczął wiele aktywności z tym związanych i po wielkim wysiłku udało mu się sprowadzić młodego mężczyznę z Będzina, który zgodził się wziąć jego córkę za żonę. Rebbe Awromele był zachwycony, a para pobrała się w odpowiednim czasie. Losy potoczyły się jednak niekorzystnie. W Dąbrowie wybuchła epidemia tyfusu, a przewrotne szczęście sprawiło, że choroba dotknęła pana młodego, który wkrótce zmarł. Tak zaczął się problem pochówku. Ponieważ Dąbrowa nie miała cmentarza, Chewra Kadisza (charytatywne stowarzyszenie żydowskie – bractwo pogrzebowe, działające we wszystkich gminach żydowskich. Sprawowało wraz z rabinem nadzór nad cmentarzem. ) był zobowiązany do zakupu działki w Będzinie. Nie było jednak na to pieniędzy. Co więcej, był to piątek a prawo żydowskie zakazało trzymania ciała przed pochowaniem. Co robić?  Przedstawiciel Chewry Kadiszy zasugerował wysłanie zwłok bezpośrednio na cmentarz w Czeladzi, gdzie obowiązywała zasada „braku powrotu z tego cmentarza”. Jednak będziński Chewra Kadisza chciał pokazać dąbrowskiemu Chewra Kadisza, że ​​nie dopuści do bezprawia i że nie będzie pochówku bez zakupu działki. Odesłał zatem zwłoki do domu. Spowodowało to niepokoje w mieście. Ludzie interweniowali, a jeden z nich, Manes Lewkowicz wziął wózek z ciałem, składając go na dziedzińcu szefa gminy żydowskiej. Incydent został zgłoszony na policję. Ponieważ był to okres zarazy, to policja wydała nakaz społeczności żydowskiej na rozwiązanie problemu a zwłoki zwrócono do kostnicy w szpitalu miejskim. Finalnie do niedzieli ciało pochowano w Będzinie. Pismo przeciwko Wspólnocie zostało rozstrzygnięte, a sprawa została wycofana przed wniesieniem sprawy do sądu.

    Po rozwiązaniu tego niepokojącego problemu szefowie gminy starali się założyć cmentarz żydowski. Zwołali nadzwyczajne spotkanie i zaprosili wybitnych obywateli, członków partii i rabina na jej czele. Postanowili natychmiast rozwiązać problem. Żydowski działacz publiczny kupił działkę w Starej Dzielnicy w Dąbrowie od Gojów pod pretekstem, że chce zbudować cegielnię. Gdyby nie ten podstęp, nie-Żyd nigdy by jej nie sprzedał. Aby nie dopuścić do tego, żeby poprzedni właściciel chciał anulować umowę i zachować ziemię, została ona ponownie sprzedana i ponownie odsprzedana wreszcie czwartemu nabywcy, po czym wokół nieruchomości wzniesiono ogrodzenie. Gdy ziemia zaczęła być wykorzystywana jako cmentarz, nie-Żydzi wykrzykiwali skargi do pierwotnego sprzedawcy, który z kolei powiedział, że sprzedał ją pod warunkiem, że będzie to miejsce fabryki cegieł, i wezwał do sądowego ścigania Żydowski nabywca. Było to bezskuteczne, ponieważ prawo stanowiło, że jeśli działka należała teraz do czwartego właściciela, pierwotny właściciel nie miał dalszych roszczeń prawnych. Tak zakończył się problem cmentarza żydowskiego w Dąbrowie.

    Więcej

Wyszukiwaniew naszej bazie

Nawiguj klikając na trójkąty poniżej

♦ - wpis encyklopedyczny

Losowy memoriał

Więcej

Nasza baza 

7564 - skany

174 - wpisy encyklopedyczne

398 - dawne artykuły prasowe

Współpraca

Muzeum

Forum

Dawna Dąbrowa

menu
zamknij