Posiadasz zdjęcia z Dąbrowy Górniczej?


Zapraszam do kontaktu wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek dąbrowskie archiwalia. Zachęcam również do kontaktu tych z Państwa, którzy mają wiedzę o firmach, osobach, stowarzyszeniach etc. z naszego miasta. Mechanizm strony umożliwia samodzielne dodawanie informacji. Każdy może zostać Redaktorem Dawnej Dąbrowy !




Więcej

Ostatnio dodane

  • Wypadek montera

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 sierpnia  1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

     WYPADEK MONTERA W DĄBROWIE.
    Na kop. „Paryż” w Dąbrowie monter Stanisław Lęk, lat 48, uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Zajęty był reperacją sortowni, a wskutek załamania się rusztowania, spadł, doznając złamania podudzia.

    Więcej
  • Jak się likwiduje małe kopalnie

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 16 września 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Jak się likwiduje małe kopalnie w Zagłębiu Dąbrowskiem

     

    Swego czasu donosiliśmy, że przedstawiciele Konwencji Węglowej, wskazując na rzekomo katastrofalną sytuację niektórych kopalń, domagali się od rządu zarządzenia o przymusowej likwidacji wszystkich małych kopalń. W zamiam za to obiecywali wstrzymanie urlopów turnusowych, oraz zatrudnienie załogi przez pełny tydzień. Ze względu na wrzenie wśród robotników czynniki rządowe odrzuciły ofertę wielkiego kapitału, która była sprytnie przemyślanym planem powiększenia i tak nic małych dochodów baronów węglowych.

    Przez likwidację małych kopalń, które w samem Zagłębiu Dąbrowskiem jeszcze dziś zatrudniają około 4 tys. ludzi, konwencja pozbyłaby się niewygodnych konkurentów co nie pozostałoby bez wpływu na ceny węgla. A kopalnie nie powiększając zupełnie załóg, zdolne byłyby pokryć zwiększone zapotrzebowanie wyzyskując tylko w pełni swe najnowsze urządzenia. Oczywiście,  ta korzyść byłaby tylko po stronic wielkich przemysłowców, bo 4 tys. ludzi pozbawionych pracy w małych kopalniach, powiększyłaby kadry bezrobotnych.

    Plan ten. którego nie udało się wielkiemu przemysłowi zrealizować w drodze legalnej, przeprowadzany jest jednak konsekwentnie w inny sposób. Od pewnego czasu jesteśmy świadkami stopniowej likwidacji małych kopalń na terenie Zagłębia Dąbr. Zlikwidowano kilka kopalń w Dąbrowie, znajdujących się na terenach kop. „Flora”, rzekomo wskutek wyczerpania się pokładów węgla likwidowana jest kop. „Karol” w Zagórzu. Toczą się cicho narady o zamknięciu dalszych kilku małych kopalń.

    Przy tem wszystkiem występuje charakterystyczne zjawisko handlu rządowemi przydziałami węglowemi. Właściciel, który likwiduje kopalnię, prócz urządzenia — zwykle małowartościowego — sprzedaje również kontyngent nieistniejącej kopalni. W ten sposób sprzedano kop. „Stanisław” w Dąbrowie, wraz z kontyngentem, za sumę około 400 tys. zł. Na transakcji tej zarobili nabywca i sprzedawca.
    200 ludzi natomiast zatrudnionych na „Stanisławie” zostało wyrzuconych na bruk. Uważamy, że ta forma handlu koliduje z obowiązującemi przepisami prawnemi, to też winna zwrócić uwagę władz.

     

    Więcej
  • Zamknięcie kopalni "Stanisław"

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 23 maja 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Zamknięcie kopalni „Stanisław”

    We wtorek zarząd kop. „Stanisław” w Dąbrowie Górniczej, której właścicielem jest .Majtlis wymówił pracę całej załodze, w liczbie 340 ludzi. Kopalnia z dniem 1 czerwca b. r. ma być zupełnie zamknięta  i… skazana na zagładę. Zarząd kopalni wymówienie tłumaczy zalewaniem podziemi przez wodę z nieczynnego szybu Albert. Nie wiadomo, ile jest w tem prawdy, w każdym bądź razie należy podkreślić, że warsztat pracy został zniszczony i 340 ludzi skazanych na nędzę. Do sprawy tej jeszcze powrócimy.

     

    Więcej
  • Trzeci syndyk "Baśki"

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 3 czerwca 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Trzeci syndyk „Baśki”
    Poprzednicy jego siedzą w więzieniu.

    Jak już donosiliśmy, władze aresztowały pp. Grzegorza Baumgartena Chylickego, kolejnych syndyków kop. Baśka, pod zarzutem nadużyć, sięgających sumy kilkunastu tysięcy złotych.

    Obydwaj aresztowani pozostają w areszcie, a śledztwo jeszcze trwa. W
    związku z tem jednak, że kopalnia pozbawiona została kierownika, w poniedziałek Wydział Handlowy Sądu Okręgowego w Sosnowcu mianował tynczasowego syndyka, którym został p. Józef Słodczyński. Nowy syndyk we wtorek obejmuje urzędowanie.

     

    Więcej
  • Strejk na kop. „Baśka"

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 18 kwietnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

     

    Strejk na kop. „Baśka”

     

    W związku z ogłoszeniem zarządu kop. „Baśka” w Gołonogu o wymówieniu pracy wszystkim robotnikom, wczoraj wybuchł strejk robotników, którzy pozostali w podziemiach, zatrzymując windę i niszcząc drabiny. Około południa strejk zlikwidowano, ponieważ w inspektoracie odbyła się konferencja, na której zarząd zgodził się cofnąć redukcję,
    a tylko w ciągu trzech ostatnich miesięcy strącać robotnikom z zarobku 10 proc, jako pożyczkę, zwrotną w lepszych miesiącach zimowych. Równocześnie zlikwidowano zatarg na kop. Wiesława w Strzemieszycach, na tle płac. Właściciel nic zgodził się na zawarcie umowy zbiorowej, natomiast ma przedstawić w najbliższych darach do zatwierdzenia cennik płac.

    Więcej
  • Na froncie pracy w Zagłębiu

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 29 grudnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Na froncie pracy w Zagłębiu

    Zatapianie kop. „Baśka“ w Golonogu

    Plan likwidacji małych kopalń przeprowadzany Jest systematycznie. Kilka kopalń zostało już zamkniętych, a obecnie przyszła kolej na kop. „Baśka” w Gołonogu, która zatrudnia 110 łudzi. Kopalnia ta od dawna, przechodzi wstrząsy, a obecnie znajduje się pod nadzorem sądowym.

    Przed kilku tygodniami Urząd Górniczy w Dąbrowie po przeprowadzonej inspekcji zamknął tę kopalnię, motywując swoje zarządzenie przekroczeniem kontyngentu oraz brakiem urządzeń ochronnych. Na skutek interwencji robotników, kopalnię uruchomiono, po to, ażeby po kilku tygodniach zamknąć ją powtórnie. Przed trzema dniami Urząd Górniczy dąbrowski zawiadomił zarząd kopalni, że skutkiem pewnych zmian w urządzeniach technicznych na kop. „Flora”, sąsiadującej z
    „Baśką”, tej ostatniej grozi zatopienie, to też nakazał usunięcie maszyn z podziemi i zamknięcie kopalni.

    Wiadomość ta wywołała wśród robotników rozgoryczenie tem bardziej zrozumiałe, że zaległości ich wynoszą około 19 tys. zł. Prócz tego mają należności za urlopy i inne świadczenia dotąd nie uregulowane. Interwenjowała u władz o utrzymanie tej kopalni w ruchu. Delegacja wyjeżdża do Warszawy 29 bm.

    W związku z kupnem tej kopalni przez „Saturn” kursują pogłoski, że dyr. Rażnlewskl przechodzi na stanowisko do Lewiatana, natomiast dyr. Skarwiński przejdzie na równorzędne stanowisko do Tow. „Saturn”. Mówi się również, o możliwości przysłania komisarza rządowego na kopalnię. Są to oczywiście tylko pogłoski, które notujemy z obowiązku dziennikarskiego.

     

     

    Więcej
  • Furman pod samochodem

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 listopada  1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Furman pod samochodem

    Wczoraj samochód ciężarowy kop. „Paryż” w Dąbrowie najechał na furmankę Pawła Krawczyka z Kłobucka. Furman wyszedł cało z wypadku, a
    koniowi samochód złamał nogę.

    Więcej
  • Nieudana zbrodnia wiarołomnej żony

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 sierpnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Nieudana zbrodnia wiarołomnej  żony

    Niezwykle wyrafinowany plan mężobójstwa w Strzemieszycach

    Strzemieszyce i okolica poruszone zostały odkryciem niezwykłego planu zbrodni, uknutego przez żonę miejscowego sklepikarza, 33-letnią Stanisławę Jurczykową. zam. przy ul. Sławkowskiej 145. Chciała ona pozbyć się męża za wszelką cenę i w tym celu opracowała plan zbrodni. Zbrodniczą małżonkę zdradził mąż Roman Jurczyk, który tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności uniknął strasznego losu.

    Przed kilkoma dniami Jurczyk przyszedł do miejscowej policji, gdzie opowiedział szczegóły nieudanego zamachu. Policja jednak nie uwierzyła odrazu, sądząc, iż Jurczyk jest umysłowo chorym. Przeprowadzono szczegółowe śledztwo, które w zupełności potwierdziło straszne oskarżenie.

    Według oskarżenia Jurczyka, szczegóły zamachu przedstawiają się następująco:
    Przed kilkoma laty Jurczyk poślubił o 9 lat od siebie młodszą Stanisławę K. Miał sklep, który przynosił zyski, dające możność znośnej egzystencji. Małżeństwo było szczęśliwe do czasu, gdy Jurczykowa poznała młodego i dość przystojnego kolejarza. Pomiędzy Jurczykową a kolejarzem zawiązał się cichy romans, który trwał od pewnego czasu, jakby aprobowany przez Romaną Jurczyka, udającego, że o niczem nie wie. Ostatnio jednak Jurczykowa zapłonęła do swego adonisa w mundurze, płomienną miłością, spotkawszy się z jego strony z pewnymi zbyt wiążącemi propozycjami. Przeszkodę jednak stanowił mąż.

    Wtedy w głowie przewrotnej kobiety powstał zamiar zgładzenia swego męża. Kobieta postanowiła otruć swego męża. a nie chcąc ściągnąć na siebie podejrzeń, załatwiła kontakt z niejakim Tadeuszem Kozłem, znanym złodziejem, którego obietnicą sowitej nagrody wciągnęła do zbrodniczej spółki. Kozioł miał dostarczyć Jurczykowej trucizny, któraby działała powoli, lecz skutecznie.

    Rękami drżącymi z tłumionej radości odbierała Jurczykowa proszek, który miał ją wreszcie wyzwolić z niewolniczych pęt małżeńskich. Nie przypuszczała ona jednak, że u złodziejskiego wspólnika jej odezwało się w tej chwili sumienie i nie chcąc przyczynić się do
    śmierci niewinnego człowieka, zamiast trucizny wręczył jej zupełnie nieszkodliwy proszek. Nie odmówił wręcz, ponieważ  wolał zarobić.

    Kiedy po tygodniu Jurczykowa nie zauważyła u męża żadnych zmian chorobowych,przekonala się. że została oszukana. Wtedy zrodził się w jej głowie nowy plan zbrodni. Mianowicie postanowiła męża zastrzelić i w tymi celu wręczyła Kozłowi rewolwer z nabojami. Mordercą miał być Kozioł. Żeby odwrócić podejrzenia zbrodnicza kobieta, obsypując męża czułościami zaczęła, żartować, strasząc go śmiercią. Żartami zdołała wymusić od niego karteczkę, na której napisał: „Strzelam się ponieważ tak mi się podoba”. Karteczkę tę wręczyła Kozłowi, ażeby po zbrodni, położył ją obok trupa.

    W dniu, w którymi miał nastąpić zamach, wyniosłą się do koleżanki, pozostając tam nawet na noc. Miało to odwrócić od niej wszelkie podejrzenie.

    Kozłowi, który przyszedł do Jurczyka, celem zastrzelenia go i tym razem sumienie nie pozwoliło popełnić strasznego przestępstwa, to też zdradził Jurczykowi, ohydny plan jego żony. Przerażony do najwyższego stopnia Jurczyk zameldował o wszystkiem policji. Zbrodniczą małżonkę i wspólnika Kozła oraz kochanka-kolejarza aresztowano. W rękach policji znalazł się rewolwer, naboje, resztki „trucizny” i przedśmiertna kartka.

    Śledztwo trwa

    Więcej
  • Mecz w Strzemieszycach

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 listopada 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Reprezentacyjny mecz w Strzemieszycach.
    11 bm. o godz. 14.30 w Strzemieszycach odbędzie się remisowy mecz reprezentacyj Strzemieszyc i Dąbrowy Góra.

     

    Więcej
  • Zagłębianka

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 listopada 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Sport w Zagłębiu Dąbrowskim

    Na półmetku mistrzostw kl. A. W spotkaniach o mistrzostwo kl. A, kluby zagłębiowskie zbliżają się już do półmety. W nadchodzącą niedzielę odbędą się następujące spotkania: W Sosnowcu Solvay — Unja, w Będzinie Brynica — Zagłębianka i w Dąbrowie Sarmacja — Zagłębie. Najwięcej zainteresowania i największe znaczenie wzbudza mecz Solvay — Unja. którego wynik b. poważnie może wpłynąć na ostateczne ułożenie się tabeli. Po meczach z Policyjnym I C. K. S, Solvay obok Zagłębianki, jest obecnie najpoważniejszym przeciwnikiem Unji. Twardy i silny zespól fabryczny jest b. trudny do pokonania.

    .

     

    Więcej
  • Mgła tajemnicy otacza zbrodnię

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 listopada 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Mgła tajemnicy otacza zbrodnię

    Śledztwo, prowadzone w sprawie morderstwa w lesie pod Ząbkowicami, dokonanego na osobie nieznanego mężczyzny, stanowi nierozwiązaną dotąd zagadkę. Władze uruchomiły cały aparat śledczy, a nadto znalezionego trupa wystawiono na widok publiczny. W jednym tylko dniu przez kostnicę, gdzie złożony był trup, przewinęło się kilkaset osób, jednak nikt nic mógł powiedzieć, kto to jest.

    Jest pewne tylko jedno, że zostało popełnione morderstwo, na co wskazują dwie głębokie, dęte rany na wierzchu głowy, które spowodowały śmierć. Narzędzia mordu nie znaleziono. Położenie trupa dowodzi również, że został on uderzony z tyłu i upadł na twarz. Pewne ślady wskazują również na to, że mord popełniono z zemsty. Na tych przypuszczeniach i poszlakach urywa się śledztwo, które w ciągu kilku dni nie przy- niosło żadnych konkretnych wyników.

     

    Więcej
  • Tragedia robotników "Baśki"

    Artykuł z czasopisma „7 groszy” z 31 grudnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Tragedia robotników „Baśki”

    Dziś mija czwarty dzień bohaterskiej walki robotników kop. „Baśka” w Gołonogu, którym rozpacz podsunęła myśl zamknięcia się w podziemiach i w ten sposób zaprotestowania przeciwko strasznej krzywdzie, jaka im się dzieję. A krzywda tych nieszczęśliwych mas jest rzeczywiście straszna. O suchym kawałku chleba i wodzie, a częściej jeszcze o głodzie wlekli się do kopalni, sadząc, że przecież praca ta da im możność bytowania. Przez szereg tygodni nie otrzymali swych zarobków, łudząc się nadzieją, że kiedyś może, choćby częściowo za krwawą pracę w podziemiach otrzymają
    jakąś zapłatę.

    I zamiast tego nagle dowiadują się o zarządzeniu w sprawie zamknięcia i zatopienia ich warsztatu pracy, zarządzeniu, które grzebie ich ciężko zapracowany grosz, ich wszystkie nadzieje. Nie można się przeto dziwić, że zrozpaczeni, bez nadziei lepszego jutra, zamknęli się w czarnych ciemnościach i zrezygnowani, ze spokojem oczekują… śmierci.

    Jak nam komunikują z kopalni, wody wciąż przybywa. Zalewa ona chodniki i podnosi się. grożąc śmiercią. 60 dobrowolnie zamkniętym w
    podziemiach ludziom. Znajdują się oni w najwyższym punkcie podziemi, Jednak według obliczeń, dziś w godzinach popołudniowych woda dotrze do nich. Co wtedy nastąpi, nie wiadomo.

    Dziś ma się odbyć powtórna konferencja w starostwie, której wyniki oczekiwane są, zwłaszcza przez rodziny strejkuiących z ogromną niecierpliwością. Przypuszczać należy, że p. starosta Boxa dołoży wszelkich starań i użyje wszelkich wpływów i środków, stojących do jego dyspozycji, ażeby przyjść z pomocą ludziom przeżywającym swą straszną tragedję.

    Nie pozbawione słuszności byłoby pytanie, dlaczego akurat teraz kop. „Flora” poczyniła zmiany w swych urządzeniach odwadniających powodując zniszczenie warsztatu pracy dla 110 rodzin i jaki miała w tem cel. Przyczynę zatopienia kopalni władze winny zbadać szczegółowo.

     

    Więcej
  • Zawody pingpongowe

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 10 grudnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Sport w Zagłębiu Dąbrowskim

    TUR. — O. M. P. 5:2
    2 bm. odbyły się w Modrzejowie zawody pingpongowe między miejscową drużyną TUR-u. a dąbrowską drużyną O. M. P., które zakończyły się zwycięstwem gospodarzy w stosunku 5:2. Drużynie TUR zostaly przyznana 2 punkty walkowerem. Zespół TUR-u poszukuje przeciwników.

     

    Więcej
  • Koń zabity — furman ocalał

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 9 sierpnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Koń zabity — furman ocalał

    8 bm. na przejeździe kolejowym w Gołonogu, obok kolonji Babiaława, miała miejsce katastrofa kolejowa, która na szczęście nie pociągnęła za sobą ofiar w ludziach

    Pociąg nr. 7231, jadący od strony Strzemieszyc, najechał pełną parą na furmankę wieśniaka Stanisława Blachnickiego, lat 41, ze wsi Wanaty pod Częstochową, skutkiem czego koń został zabity, a furmanka rozbita w kawałki. Furman jednak szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie odniósł prawie żadnych obrażeń ciała. Powodem zderzenia było niezamknięcie przejazdu.

     

     

    Więcej
  • Nadużycia w gminach żydowskich w Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 9 sierpnia 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

     

    Nadużycia w gminach żydowskich w Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej

    Liczne i obszerne nasze enuncjacje, które w dużej mierze przyczyniły się do ujawnienia olbrzymieli nadużyć, popełnianych systematycznie w sosnowieckiej gminie żydowskiej, odnoszą, jak się dowiadujemy w dalszym ciągu pożądany skutek.
    W związku z poprzednio ujawnionemi nadużyciami, na skutek zarządzenia pana Starosty grodzkiego, został zawieszony w czynnościach członek zarządu gminy, p. Icek Zaks, który znany jest ze swej ruchliwej i nieuczciwej działalności.

    Wielki ten pseudo-filantrop i działacz społeczny stoi pod zarzutem zdefraudowania olbrzymiej sumy pieniędzy, stanowiącej krwawy grosz publiczny, za co był już w swoim czasie aresztowany. Obecnie p. Zaks znajduje się na wolności, lecz pozostaje pod ścisłym dozorem policji.

    Różne tajemnicze historie dzieją się również w gminie żydowskiej w Dąbrowie Górniczej. Jak już pokrótce donosiliśmy na skutek lustracji przeprowadzonej przez referenta do spraw wyznaniowych starostwa będzińskiego p. Mandyczewskicgo, zawieszony został w urzędowaniu prezes gminy żydowskiej w Dąbrowie p. Neufeld.

    Zarządzenie to wywołało olbrzymie poruszenie wśród miejscowego społeczeństwa żydowskiego, przyczem na temat zawieszenia krążyły różne wersje.Jak się dowiadujemy obecnie, zawieszenie nastąpiło na skutek stwierdzonych przekroczeń budżetowych, sięgających poważnych sum. Sprawa oparła się o władze centralne, które dotychczas nie wydały jeszcze swego orzeczenia.

    Obecnie na czele gminy stoi wiceprezes P. Rechnic. Zainteresowanie się władz działalnością w gminach żydowskich wywołało w sferach żydowskich całego Zagłębia wielkie poruszenie i uczucie ulgi licznych rzesz mieszkańców miast zagłębiowskich, płacących do gmin olbrzymie sumy, które nie wiadomo gdzie i na co są wydawane. Nic więc dziwnego, że dokładne wyniki śledztwa oczekiwane są przez jednych z wielkiem zainteresowaniem, przez drugich zaś z niepokojem.

     

    Więcej
  • Rubryka kradzieży

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 9 października 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    RUBRYKA KRADZIEŻY.

    Z mieszkania Starościak Agnieszki, zam. przy ul. Kościuszki 18 w Dąbrowie, skradziono 6 b. m. garderobę, wart. 200 zł. oraz 50 zł. gotówką. Z chlewa Flaszy Jana, we wsi Łęka, gm. Łosień, w nocy z 6 na 7 bm. skradli jałówkę, wart. 150 zł. Z mieszkania Stelmacha przy ulicy Staszica 15, skradli garderobę, wartości 600 zł.

    Więcej
  • Ukarani kontrabańdziści

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 9 listopada 1934 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Ukarani kontrabańdziści

    Od dłuższego czasu na terenie Zagłębia operowała dobrze zorganizowana szajka przemytników, która uprawiała swój proceder na większą skalę. Pewnego dnia .policja-wpadła na trop nieuchwytnych kontrabandzistów w osobach Józefa Magierowskiego z Dąbrowy Górniczej ., Z. Świderskiego z Klimontowa oraz radnego Altbauma z Będzina. Sąd skazał wszystkich za nielegalny przemyt fig, daktyli i orzechów na 4000 zł. grzywny każdego.

    Więcej
  • Kopalnia Stanisław

    Fotografia z książki „Z przeszłości  Zagłębia Dąbrowskiego i okolicy” Kantora-Mirskiego.

    Widać iż kopalnia posiadała własną bocznicę i transport kolejowy.

    Więcej
  • Pałacyk Naczelnika z Ząbkowic

    Fotografia z 2012 roku – dzięki uprzejmości p. Dawida Kmiotka.

    Więcej
  • Podziękowania od Czapli

    Unikalny dokument z 7.8.1969 – podziękowania dla Szpitala Miejskiego za pomoc i opiekę nad 23 górnikami po katastrofie w dąbrowskiej kopalni.

    Podziękowania dla p. Łukasza Pawlika za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej
  • Sztygar Michalski syndykiem kop. „Baśka"

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 17 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Sztygar Michalski syndykiem kop. „Baśka”
    Syndyk Inż. Sztajnmasel odwołany
    W zarządzie zatopionej i unieruchomionej kopalni „Baśka” w Gołonogu zaszły nowe zmiany. W związku z ostatnim strajkiem górników władze sądowe odwołały inż. Sztajnmasela ze stanowiska syndyka, a na jego miejsce mianowano syndykiem p. Michalskiego, sztygara dotychczasowego zawiadowcę kopalni. Równocześnie przyjęto spowrotem jednego ze zwolnionych urzędników. W sprawie zaległości robotniczych miał wyjechać do Warszawy, p. starosta Boxa. Obecnie zarząd „Baśki” dzierżawi swoje tereny biedaszybowcom którzy eksploatują najpłytsze pokłady węgla.
    Jak się dowiadujemy, wśród robotników „Baśki” panuje skrajna nędza, to też przyjście z natychmiastową pomocą jest obowiązkiem władz.

    Więcej
  • Likwidacja strajku na kopalni "Baśka"

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 6 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Likwidacja strajku na kopalni „Baśka”
    Przyrzeczenia p. starosty. Dramatyczne sceny

    W ub. sobotę strajk na kop. „Baśka” w Gołonogu został wreszcie zlikwidowany. Rano w gmachu starostwa w Będzinie odbyła się konferencja, w której udział wzięli starosta Boxa, sekr. C. Z. G. Bielnik, del. rob. Więcek i delegacja strajkujących: A. Przygodzki, Flak, Przybytko, Tenter i Ciesielski.
    Na konferencji p. starosta przyrzekł robotnikom, te otrzymają wszystkie swoje zaległe zarobki. Wobec takiego przyrzeczenia delegaci zjechali w podziemia i zakomunikowali oświadczenie p. starosty swym kolegom. Po krótkiej naradzie robotnicy robotnicy postanowili przerwać strajk i opuścić podziemia. Około godz. 16 rozpoczął się wyjazd. Niewiadomo jakim sposobem wieść o przerwaniu strajku obiegła całą Dąbrowę i okolicę, gromadząc na kopalni tłumy ludzi. Na miejsce przybyły oddziały pieszej i konnej policji, celem utrzymania porządku. Zjawiły się również w
    komplecie rodziny strajkujących. Gdy rozległ się sygnał i winda poczęła wyjeżdżać z dołu, wśród tłumu zaległa śmiertelna cisza, ludzie z olbrzymiem napięciem oczekiwał: ukazania się robotników. Gdy wreszcie winda osiągnęła powierzchnię, a kilka czarnych postaci chwiejnym krokiem wyszło na podszybie, patrzących ogarnęło niezwykle wzruszenie. Rozgrywały się dramatyczne sceny powitania najdroższych. Żony rzucały się mężom na szyję, a dzieci czepiały się rąk, płacząc z radości. W ciągu pół godziny wszystkich strajkujących wydobyto na powierzchnię. Kopalnia wkrótce opustoszała zupełnie i nic nie zdradzało, że niedawno w podziemiach jej rozegrała się tragedia, która w historii przemysłu górniczego w Zagłębiu będzie stanowić jeszcze jedną ciemną plamę.

     

    Więcej
  • Na "Baśce" bez zmian

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 5 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

     

    Na „Baśce” bez zmian

    Dwa projekty likwidacji zatargu
    Strajk w podziemiach kopalni „Baśki” trwa. W piątek odbyta się konferencja w starostwie, przyczem należy zaznaczyć, że mija już 9-ty dzień strajku, sytuacja zaś nie uległa żadnej zmianie. Woda zalewa kopalnię w dalszym ciągu, to też robotnicy wjechali do wyżej położonych chodników. Nic chcą oni przerwać strajku, nie mając gwarancji otrzymania swych należności, władze natomiast nie chcą z nimi konferować dotąd, dopóki nie opuszcza podziemi. Wczoraj na kopalnię przybył sekretarz klasowego związku p. Latkowski, który odbył konferencję ze strajkującymi. W tym celu wyjechało z podziemi czterech delegatów, którzy jednak po odbyciu konferencji powrócili do podziemi. Dzisiaj rano w starostwie ma się odbyć konferencja z udziałem strajkujących. Czy doprowadzi ona do likwidacji zatargu,
    trudno przewidzieć. Jak się dowiadujemy, istnieją dwa projekty zlikwidowania zatargu. Pierwszym projektem jest oddanie kontyngentów „Baśki” innej kopalni, któraby za to zobowiązała się zatrudnić wszystkich robotników zatopionej kopalni i wypłaciła im należące zarobki. Drugi projekt (syndyka) idzie w tym kierunku, ażeby kontyngent utrzymać i, zamiast pracować na zatopionej kopalni, uruchomić biedaszyby i na nich zatrudnić wszystkich robotników. Robotnicy zgodziliby się na pierwszy projekt, jednak żądają gwarancji, że warunki zostaną dotrzymane. Trzeba dodać, że delegacja strajkujących interweniowała również u sędziego-komisarza, który przyrzekł im swą pomoc.

     

    Więcej
  • Rozpaczliwy strajk na "Baśce" trwa

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 4 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Rozpaczliwy strajk na „Baśce” trwa
    Dziś mija ósmy dzień rozpaczliwego strajku górników w podziemiach zatapianej kopalni „Baśka” w Gołonogu. Skąpo odżywiani górnicy są niesłychanie osłabłem, a jak wyglądają, można było zobaczyć onegdaj. Kilka znajdujących się na podszybiu osób usłyszało w pewnej chwili jakiś lekki szmer, dochodzący z szybu; wszyscy z zaciekawieniem spojrzeli w dół nagle zobaczyć czarną, zarośniętą twarz jednego ze strajkujących, który po drabinach wyszedł na powierzchnię, ażeby zobaczyć światło dzienne i choć raz zaczerpnąć w płuca świeżego powietrza. Można sobie wyobrazić, jakie uczucia miotały nieszczęśliwym, który siedząc w podziemiach i przez 200 godzin patrząc bezustannie na czarne, brudne ściany węgla, ociekające wodą, zobaczył nagle światło słoneczne. Jak zdołaliśmy stwierdzić,
    był to robotnik Feliks Obelański, który popatrzywszy przez chwilę, zrezygnowany począł schodzić w dół. Za chwilę znikł, ażeby dzielić los swych kolegów. W ub. czwartek prawie we wszystkich domach miejscowych ukazał się komunikat P. A.T., donoszący o załamaniu się strajku i opuszczeniu podziemi przez 30 strajkujących. Nie wiadomo, z jakiego źródła P. A. T. zaczerpnęła swą informację, która zupełnie nie odpowiada prawdzie.Z podziemi nie wyjechał ani jeden człowiek i dotąd nie można mówić o załamaniu się strajku. Mówi się również o tern, że w podziemiach pozostaje tylko 40 ludzi. Pochodzi to może stąd, że taką dość obiadów posłano w podziemia, lecz jak już pisaliśmy, nie wszyscy otrzymują pożywienie, to też z takimi dzielą się „bogatsi” koledzy. Strajk narazie trwa, a co przyniesie jutro — trudno przewidzieć.

     

    Więcej
  • Rozpaczliwe położenie strajkujących

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 3 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Rozpaczliwe położenie strajkujących

    Dąbrowa Górnicza, 2 stycznia. Tydzień już dobiega, jak 60 górników kop. „Baśka”, na znak protestu przeciwko zatopieniu ich warsztatu pracy, oraz domagając się wypłaty zaległych zarobków, zamknęło się w podziemiach kopalni i strajkuje. Przedłużający się strajk wywołuje w Zagłębiu zrozumiałe poruszenie, to też, chcąc naocznie przekonać się o sytuacji, wysłaliśmy na miejsce swego sprawozdawcę, który w ten sposób kreśli swoje wrażenia:
    W odległości około 100 mtr. od kopalni „Flora” w Dąbrowie, wśród śniegiem pokrytych pól, czerni się dość duża góra węglowa, do której z kliku stron przylepione są mało drewniane budynki. Ponad nią wystrzela drewniana wieża szybu z którego wnętrza buchają kłęby pary. Gdyby nie dym wydobywający s:ę z jednego komina, można by przypuszczać że niema tu żywej duszy. Jest to tylko złudzenie, bo, gdy zbliżam się do bramy kopalni, spostrzegam kilku ludzi w ubraniach robotniczych, oraz masę kobiet i dzieci, które swym najbliższym przyniosły pożywienie.
    Mówię, kim jestem i nawiązuję rozmowy z jednym z robotników, który smutnym, jakby zmęczonym głosem objaśnia
    mnie o sytuacji strajkowej.
    Dotąd nic się nie zmieniło w sytuacji! — mówi mój informator. — Koledzy siedzą w podziemiach których nie myślą opuścić. No. bo cóż będziemy robić, panie. Należy nam się zapłata za klika tygodni pracy, czego niema nam kto zapłacić i w dodatku zatapiają kopalnię. Praca tu jest ciężka, zarobki marne. lecz przecież choć na chleb, to człowiek zarobił!
    — No dobrze, ale jak widzę, to tu jeszcze ludzie pracują? — zapytuję.
    — Tak. pracuje nas 10 ludzi — kontynuuje mój informator — przy obsłudze windy i kotła. Wiemy, że nam nikt za to nic zapłaci, lecz chcemy pomóc naszym kolegom. Posyłamy im parę w podziemia, to przynajmniej nie marzną. W tej chwili z drugiej strony kopalni ukazuje się sznur kobiet i dzieci z koszyczkami i pakunkami w rękach. Kobity poprzedzane przez stróża i policję, wchodzą po schodach na podszybie, niosąc ojcom, mężom i synom obiady. Skromne to muszą być obiady, bo więcej niż skromnie wygląda ta cała gromada.
    W oczach kobiet jakby zobojętniałych na wszystko, widać bezbrzeżny smutek i troskę o los najbliższych. Za kobietami wchodzę na podszybie lecz w tej chwili zbliża się do mnie jeden z policjantów i nakazuje natychmiastowe opuszczenie szybu. Odchodzę, rozumiejąc, że jak rozkaz, to rozkaz!- Nie pytam nawet, dlaczego nie wolno mi spojrzeć w dół, gdzie 60 istnień ludzkich czeka na zmiłowanie.
    Przed opuszczeniem kopalni słyszę sygnał, a za chwilę porusza się winda, wyciągając na powierzchnię jednego z obsługi maszyn. Zwracam się do niego, pytając o wrażenia. Człowiek ten trze ręką czoło, skarżąc się na dotkliwy ból głowy i dopiero po chwili odpowiada na pytanie.
    — Panie! — mówi — Tam jest 60 Łazarzy! Może pan sobie wyobrazić widok ludzi, którzy bez normalnego pożywienia dzień i noc już od 5 dni przebywają w podziemiach. Nikt z nich nie może się wyprostować bo chodnik jest wysoki zaledwie na metr. Stoją w wodzie i błocie. Jeszcze świeci się jedną lampka, lecz karbid jest na wyczerpaniu. W podziemiach gaz, a w szybie wilgoć i cieknie woda; pokład A 60 mtr. zalany jest prawie zupełnie. Strejkujący przebywają niżej, na pokładzie 80 mtr. Wszyscy z utęsknieniem czekają na jakąś pomoc, zapewnienie. że otrzymają swoje zarobki a gotowi są wówczas natychmiast przerwać strajk. Niewiadomo jakim sposobem strajkujący dowiedzieli się o odwiedzinach redaktora z „7 Groszy” i w koszyczku wysłali na powierzchnię kartkę z podziękowaniem za pamięć, w któreś wyrażają oburzenie spowodu fałszywego opisywania przebiegu strajku przez niektóre pisma. Na kopalni nie spotkałem ani Zawiadowcy, ani też syndyka, u których chciałem zasięgnąć informacyj w sprawie losu kopalni. Z uczuciem przygnębienia opuszczałem kopalnię, w podziemiach której rozgrywa się cicha, lecz straszna tragedja. Jak się dowiadujemy kilkadziesiąt kobiet i dzieci udało się do Starostwa w Będzinie, celem złożenia prośby o pomoc. Kobiety przyjęte zostały przez wicestarostę P. Pydorczyka,wyniki interwencji nie są znane.

     

    Więcej
  • Strajk na Baśce

    Fotografia pochodząca z gazety Polonia, z numeru z 2 stycznia 1935 roku. Ukazuje zabudowania kopalni „Baśka”.

    Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Więcej
  • W błocie i wodzie...

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 2 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    W błocie i wodzie…

    Dziś mija szósty dzień rozpaczliwej walki robotników kop. „Baśka*” o swoje prawa i należności. Sześć dni i nocy nieszczęśliwi siedzą w podziemiach, nic widząc światła dziennego. Stan strajkujących jest wprost okropny. Przebywają oni na podszybiu, na głębokości 80 mtr.. siedzą w wodzie i grząskiem błocie, bo nigdzie niema suchego miejsca. Słaba i
    niedostateczna wentylacja utrudnia im oddychanie, czuć gaz. to też kilku z nich poważnie zasłabło. Wczoraj rano wezwano pomocy dla chorego robotnika Kapusty, który jednak mimo osłabienia i szalonego bólu głowy pozostał w podziemiach. Robotnicy posiadają trzy lampy, jednak świeci tylko jedna, bo brak jest karbidu. Lada moment lampa zgaśnie —a wtedy pozostaną oni w ciemnościach.
    Obsługa kotła pracuje bezinteresownie, chcąc zapewnić kolegom dopływ pary. Grzeją się oni na zmianę przy rozgrzanym para przewodzie.Lada chwila woda zaleje wyższy poziom (60 mtr.), i wtedy szybem przelewać się zacznie na poziom niższy, gdzie przebywają strajkujący wbrew twierdzeniu niektórych pism, strajkującym grozi duże niebezpieczeństwa .Jak skończy się ta rozpaczliwa walka nieszczęśliwych, nie wiadomo.

    Na kopalni znajduje się stała straż policyjna. pilnująca porządku, który- jednak dotąd nie został zakłócony Wczoraj rano na powierzchnie wyjechało czterech strajkujących, a mianowicie bracia Edward I Józef Przvbyłkowie. Tenior Antoni i Kazimierz Naporowski celem zabrania noszy dla chorego Tomasza Kapusty. Wszyscy czterej zastali zatrzymani na powierzchni. Nie pozwolono im już na zjechanie w podziemia. Noszy w podziemia również nie posłano.

    Naporowski i Fd. Przybyłek zdołali dostać się w podziemia, gdzie solidarnie
    strajkują. Onegdaj na murach kopalni ukazało się ogłoszenie, oficjalne podpisane przez syndyka p. inż. Stajmasta. o zalaniu kopalni i rozwiązaniu umowy z cala załogą o najmie pracy.

    W ogłoszeniu syndyk wzywa robotników do zgłaszania się po karty zwolnień. Ogłoszenie nosi datę 29 grudnia 1934 r. chociaż ukazało się dopiero w ub. poniedziałek. Po kopalni snują się ponure cienie rodzin strajkujących.

     

     

    Więcej
  • Strajk na Baśce

    Fotografia pochodząca z gazety Polonia, z numeru z 1 stycznia 1935 roku. Ukazuje kobiety niosące jedzenie strajkującym na „Baśce” górnikom.

    Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Więcej
  • Głodówka strajkujących w podziemiach

    Artykuł z czasopisma „Polonia” z 1 stycznia 1935 roku. Ze zbiorów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.

    Głodówka strajkujących w podziemiach

    Sytuacja na zatopionej kopalni „Baśka” w Gołonogu, gdzie górnicy i strejkują w podziemiach, z godziny na godzinę staje się poważniejszą. Strejkujący, którzy przebywają na podszybiu, skutkiem zimna przenieśli się na niższy poziom, zagrożony naglem zatopieniem. Woda przybywa w dalszym ciągu i zalała już pochylnię na przestrzeni 70 metrów. Długość pochylni wynosi około 90 metrów to też gdy woda dosięgnie tej wysokości, może w bardzo szybkim tempie zalać niższy poziom, gdzie przebywają strejkujący.

    Niebezpieczeństwo, jak widać, jest bardzo groźne, to też istnieje uzasadniona obawa o los 60 ludzi, nazywanych już straceńcami. W niedzielę wieczorem sytuacja strejkowa została zaostrzona, ponieważ przebywający w podziemiach, po porozumieniu się. zastosowali głodówkę. Nie przyjęli oni już dostarczonego im przez rodziny pożywienia. Na powierzchni rozgrywały się dramatyczne sceny. głodówce zakomunikowano najbliższym, wśród kobiet i dzieci wybuchł powszechny płacz.

    Kobiety nachylały się nad ciemną czeluścią szybu i z płaczem błagały mężów, ojców i synów o przyjęcie skromnych posiłków. Odpowiadało im tylko głuche i ponure echo, bo szloch ich ginął w przestrzeni.

    Zrozpaczone kobiety wlokły się do domu, a niektóre z nich pozostawały na terenie kopalni. Wśród strejkujących jest kilkunastu z dalszej okolicy, którym nawet w pierwszych dniach strejku, nikt nic dostarczał pożywienia. Ci już oddawna głodują przymusowo, zaś jedli tylko to, czym, dzielili się z nimi koledzy.Równocześnie z zastosowaniem głodówki, strajkujący odczepili windę od liny, przerywając w ten sposób ostatnie połączenie ze światem.

    Od ubiegłej niedzieli dokładnie nie wiadomo, co dzieje się w podziemiach.
    Wszelkie próby nawiązania kontaktu z dołem zawiodły. Dół milczy, jakby tam nie było już żywej istoty. W starostwie Będzińskiem wyznaczona została konferencja w tej sprawie, która jednak nie doszła do skutku, ponieważ strejkujący nie wysłali swych delegatów. Wobec tego odbyła się tylko narada władz.

    Rozpaczliwy strajk robotników „Baśki” poruszył całe Zagłębie, wywołując, zwłaszcza wśród górników, żywe współczucie. Na ulicach miast o niczem się nie mówi, tylko o tragedii nieszczęśliwych, tak strasznie krzywdzonych robotników. Ponieważ na temat zatapiania „Baśki” krąży szereg różnych sprzecznych wersyj, jest więc konieczne stwierdzenie faktycznych przyczyn zmiany pomp na kopalni „Flora”, co jak wiadomo, spowodowało obecną tragedię.

    Więcej
  • Kościuszki 25 w 2005 r.

    Budynek na ul.Kościuszki 25 przed przekształceniem w bibliotekę.

    13 maja 2005 r.

    Podziękowania dla Moniki Korzeniec za udostępnienie prywatnego archiwum.

    Więcej

Wyszukiwaniew naszej bazie

Nawiguj klikając na trójkąty poniżej

♦ - wpis encyklopedyczny

Losowy memoriał

Więcej

Nasza baza 

7564 - skany

174 - wpisy encyklopedyczne

398 - dawne artykuły prasowe

Współpraca

Muzeum

Forum

Dawna Dąbrowa

menu
zamknij