O powstaniu Bazyliki

Opis:

Artykuł opublikowany 14.01.1882 w „Tygodniku Ilustrowanym” nr 316 (s. 31).

Kościół filialny Ś-go Aleksandra w Dąbrowie górniczej i kaplica podziemna w kopalni Koszelew.

Z powodu odległości pięciowiorstowej od kościoła parafialnego w Będzinie kolonij górniczych Reden i Huta bankowa, oddawna czuć się dawała mieszkańcom tamecznym, liczącym około 3,500 dusz stałej ludności, potrzeba wzniesienia, w miejsce dawnej kaplicy Ś-go Aleksandra, obszerniejszego przybytku Pańskiego,  w którymby do 1,000 osób wczasie nabożeństwa pomieścić się mogło. W tym więc celu urzędnicy górniczy i robotnicy, pracujący w kopalniach i fabrykach miejscowych, z chęcią składali procent, od pobieranej płacy, a rząd ze swej strony ofiarował na wzniesienie nowego kościoła 6,840 rs.
Kiedy złożona suma okazała się wystarczającą na rozpoczęcie pierwszych robót koło projektowanego kościoła, z upoważnienia władzy duchownej dyccezyi kieleckiej, ksiądz dziekan Leopold Dobrzański, administrator parafii Będzin, w asystencji kilkunastu kapłanów i licznie zgromadzonego ludu, w d. 29 lipca 1875 r. dopełnił ceremonii poświęcenia i założenia, kamienia węgielnego wspomnianego kościoła. We dwa lata, według planu i pod kierunkiem budowniczego górnictwa Juliana Polcera, budowa świątyni ukończoną i pierwsze tu nabożeństwo w uroczystość patronki górników, św. Barbary, d. 4 grudnia 1877 roku, odprawione zostało.

Kościół pomieniony jest ozdobą całej okolicy. Wystawiony z cegły w stylu gotyckim, z dwiema frontowemi wieżami, w środkowym punkcie między koloniami rzeczonemi, których domki porozrzucane są w różnych kierunkach, zdala już wzrok przechodnia nęci ku sobie. Nieotynkowane ściany jego i zachowanie w stylu odrębnej cechy średniowiecznych świątyń gotyckich w kraju naszem, a zwłaszcza użycie do budowy, zamiast kamienia, cegły i umocowanie skarpami, dodaje mu pewnego uroku.

Wnętrze jego zdobią trzy ołtarze, w stylu gotyckim wystawione. W wielkim ołtarzu godzien widzenia obraz Chrystusa Pana na krzyżu, który na wystawie obrazów w Paryżu budził powszechne zajęcie. Dzieło to jest utworem francuzkiego artysty Dantanta. Zakupił je za 4000 franków i złożył w ofierze kościołowi tutejszemu p. Strzelecki. Oprócz tego pomieniony mąż obdarzył kościół tutejszy piękną kopią Matki Boskiej kodeńskiej, którą zamieszczono w bocznym ołtarzu.
Nadmieniwszy o kościele wspomnionym, uważamy za stosowne napomknąć także o drugim przybytku Bożym, znajdującym się w tej części osady Dąbrowy górniczej, gdzie mieści się kopalnia Koszelew. Nie zdobią go ani piękne obrazy, ani kosztowne przybory do służby Bożej, ani też nie celuje stylem budowy, a jednak ma tyle w sobie uroku i majestatu, że ktokolwiek znajdzie się w nim, ten mimowoli przejmie się rzewnem uczuciem pobożności.

Górnicy kopalń Koszelew i Ksawery jeszcze w miesiącu grudniu 1876 r. wnieśli prośbę do księdza biskupa w Kielcach, o dozwolenie kapłanowi z Dąbrowy lub Będzina odprawiania nabożeństwa przynajmniej kilka razy do roku w kaplicy podziemnej, którą własnemi rękami na kilkadziesiąt sążni głębokości wykuli w węglu, w ścianie stykającej się z jednym z głównych korytarzy. Serdecznie a poprostu w swem podaniu wyrazili żądanie w tych słowach: „Wiemy, że najwłaściwiej Pana Boga chwalić w kościele; lecz my pragniemy, aby i nadół, na miejsce ciężkich i niebezpiecznych prac naszych, zstąpił  Zbawiciel i tam na cały rok udzielił błogosławieństwa pracom naszym.” A więc wszystko tam: i ołtarz, i obraz i ściany są czarne, z węgla kamiennego wykute ręką miejscowych górników, którzy codziennie, spuszczając się w te podziemia, w modlitwie krótkiej, lub pobożnem westchnieniu szukają pokrzepienia ducha do ciężkiej, a niebezpiecznej pracy.
Najrzewniejsze nabożeństwa odbywają się tu wtedy, gdy kapłan śpiewaną odprawia mszą świętą za poległych braci górników w kopalniach; wtenczas niema nikogo, któryby nie zrosił łzami powiek i nie uczcił pamięci poległego odmówieniem „wiecznego pokoju” za dusze jego.

Wypadki śmierci przy łamaniu węgla w kopalniach są, stosunkowo biorąc, dosyć częste. Powszechna wiara panuje tu między górnikami, że przed każdem nastąpić mającem nieszczęściem w kopalniach, opiekuńczy duch, nazwany „Skarbnikiem” (1), pokazuje się komuś z pracujących w głębi szybów. Powierzchowność jego niczem się nic różni od zwyczajnego górnika; tego samego kształtu fartuch i bluza, jakich używają tu robotnicy w podziemiach przy pracy, okrywają jego ciało; w rękach dzierży kaganiec. Kiedy idzie, nietknięte dotąd pokłady węgli rozstępują się przed nim, a przybycie jego uprzedza ponury odgłos stuku młotka. Czasami też, napotkawszy kogo z pracujących, pozdrawia go znanem powszechnie między górnikami wyrażeniem „gluck auf!” i znika nagle. Gwizdania znosić nie może; dlatego górnicy surowo przestrzegają, aby nikt, czy to z pracujących, czy ze zwiedzających wnętrza kopalń dąbrowskich, nic gwizdał; śpiewać zaś nikomu tu nic wzbroniono.

Ks. Wł. Siarkowski

(1) Z opowiadań górnika Piotra Kuci i innych starych górników, wczasie bytności mojej w Dąbrowie górniczej, w ostatnich dniach czerwca 1881 r.

———-
Artykuł w oryginalnym wydaniu składa się z wielu podzielonych części.

Przeczytaj więcej w Cyfrowej Encyklopedii Dąbrowy Górniczej: Dzielnice - Reden - Królowej Jadwigi - 17 Religia - Kościoły rzymskokatolickie - Bazylika NMP Anielskiej Religia - Kościoły rzymskokatolickie - Kościół św. Aleksandra

Wyszukiwaniew naszej bazie

Nawiguj klikając na trójkąty poniżej

♦ - wpis encyklopedyczny

Losowy memoriał

Więcej

Nasza baza 

7564 - skany

174 - wpisy encyklopedyczne

398 - dawne artykuły prasowe

Współpraca

Muzeum

Forum

Dawna Dąbrowa

menu
zamknij