Dawna DąbrowaKopalnie, huty, firmyKopalnieParyż

Kopalnie, huty, firmy - Kopalnie - Paryż

Kopalnia „Paryż” to jeden z najstarszych zakładów pracy w Dąbrowie. Przez lata pod ziemią przepracowały tysiące górników. Zajrzymy w karty jego historii.

Początki

Właściwa historia zakładu rozpoczyna się od kilku mniejszych kopalń – „Łabęcki” , „Hieronim”, „Cieszkowski”, „Ksawery”oraz „Nowa”. Ta pierwsza, której nazwa pochodziła od nazwiska Hieronima Łabęckiego, dyrektora rządowych kopalń  i hut Królestwa Polskiego w XIX wieku, działa od 1865 roku jako kopalnia odkrywkowa.  „Nowa”, funkcjonuje od 1867 roku. Właściwa historia kopalni „Paryż” rozpoczyna się dopiero w 1876 roku gdy  kopalnie zostają wydzierżawione  przez Towarzystwo Francusko-Włoskie Dąbrowskich Kopalń Węgla tworząc kopalnię „Nowa-Łabęcki”. Właściwymi kupcami zakładów od Królestwa Polskiego byli oficerowie rosyjscy Plemiannikow i Riesenkampf, były to jednak podstawione osoby, jako że zagraniczny kapitał miał utrudnione możliwości zakupu przedsiębiorstw w zaborze rosyjskim. Od razu po zakupie kopalnia został wydzierżawiona Towarzystwu na 90 lat. Kopalnie „Łabędzki” oraz „Nowa” to kopalnie odkrywkowe.
W 1877 roku zainstalowano nowe maszyny parowe o mocy 390 KM. Nowy właściciel szybko inwestował bo już rok później zwiększył ogólną moc do 727 KM.  W 1880 roku zakończona zostaje eksploatacja „Łabęckiego”, wkrótce jego miejsce zajmuje szyb „Paryż” od którego nazwę wzięła cała kopalnia. Jego drążenie rozpoczęto  w 1879 roku ,a  zakończono w 1884 roku. W tym samym okresie powstaje również szyb „Chaper”, później nazwany „Cieszkowskim”. Prawdopodobnie w 1891 roku kopalnia ostatecznie formalnie przeszła pod własność Towarzystwa Franko-Rosyjskiego.

Rys.1 Szyb Paryż 1885 rok

 

7 sierpnia 1894  miała miejsce pierwsza poważna katastrofa na kopalni. Podczas remontu szybu „Paryż” wybuchł pożar który strawił całość budynków  maszynowni, kotłowni, maszyny wyciągowe i większość naziemnych budynków. Poprzez szyb „Chaper” pożar dostał się do złóż podziemnych, lecz nie miał tam tragicznych skutków. Pożar trwał kilka dni, a zniszczenie pomp odwadniających spowodowało częściowe zalanie kopalni. Mimo tego już rok później , prawdopodobnie 1 lipca 1895 roku wznowiono wydobycie.
W 1899 roku do koncernu włączono kopalnię „Koszelew”. W pewnym okresie swojego działania kopalnia produkowała niemal 25% wydobycia krajowego węgla.

Rys.2 Sortownia węgla kopalni 1885 rok

W maju 1900 roku zelektryfikowano transport dołowy, wprowadzając elektrowozy i elektryczne kołowroty, ułatwiające wydobywanie urobku na powierzchnię, a w 1908 roku powstały filtry wodne. Nadchodzi I wojna światowa.W 1914 roku zostaje zamknięta „Nowa”, a kopalnia przechodzi po przymusowy zarząd austriacki. Przed ucieczką Niemcy wysadzili maszyny wyciągowe poważnie je uszkadzając.  Po odzyskaniu niepodległości trafia w polskie ręce.


Rys.3 Kopalnia Paryż w 1912 roku

Lata międzywojenne

Budująca się wolna Polska nie miała wystarczających funduszy na utrzymanie „Paryża”. W 1919 roku kopalnia ponownie przechodzi pod zarząd kapitału francuskiego. Zastrzyk funduszy powoduje dobra koniunkturę kopalni. Dobra passa trwa do 1923 roku, gdy przyłączono do Polski dobrze wyposażone kopalnie Górnego Śląska. Dodatkowo kryzys pogłębia wojna celna między Polską a Niemcami w 1925 roku i hiperinflacja 1926.Kopalnia w 1925 roku pracuje tylko 3 dni w tygodniu. Dodatkowo zwolniono 424 robotników a do marca 1926 roku ilość zwolnionych wynosiła łącznie 1096 osób.
Wkrótce jednak następuje kryzys w Anglii które dąbrowskie kopalnie skrupulatnie wykorzystują zdobywając Skandynawskie rynki zbytu. Krótkotrwała poprawa znów załamuje zbyt kopalni w 1929 roku – tym razem przez rynki krajowe. Z roku na rok tracone są kolejne rynki a wydobycie i zatrudnienie zmniejsza się.   Kopalnia zmniejsza ilość dniówek do 5-u w 1930 roku, i do 3-ch w 1933 r. W 1936 roku, wobec braku zbytu i rosnących zapasów magazynowych, wprowadzono bezpłatne urlopy turnusowe. Mimo to w 1937 roku rozpoczęto modernizacje dokończone tuż przed wybuchem wojny. Są to mechanizacja transportu dołowego poprzez wprowadzenie rynien potrząsowych, rozbudowa warsztatów mechanicznych i elektrycznych, założenie rurociągów zamułkowych, uruchomienie nowej turbiny elektrycznej, przygotowanie do eksploatacji nowych pokładów wydobywczych.


Rys.4 Kopalnia Paryż w międzywojniu.

Okupacja

Po wkroczeniu wojsk niemieckich kopalnia dostaje się w ręce okupanta. Już 6 września 1939 roku przejmuje ją zarząd komisaryczny Głównego Urzędu Powierniczego Wschód (Haupttreuhandstelle Ost) w Berlinie pod zarządem dr Maxa Sabassa i kierownictwem dr Sogalla.  W 1942 roku przechodzi pod zarząd koncernu Preussag (Preussische Bergwerks und Huttenaktiengesellchaft ).
Tak jak we wszystkich pozostałych zakładach, tak i na „Paryżu” okupant prowadził gospodarkę rabunkową. Z tego powodu wydobycie wzrosło znacząco do okresu międzywojennego.  Nie prowadzono jakichkolwiek prac remontowych poza rozbudową płuczki mechanicznej przeróbki węgla oraz polepszenia organizacji pracy na powierzchni. Oczywiście regularnie przeprowadzano sabotaże zakładu. Od października 1943 roku przywożono internowanych żołnierzy włoskich, którzy uznawani przez Niemców za zdrajców, byli traktowani jeszcze gorzej niż robotnicy polscy. Wszystkim przedłużano czas pracy, bez podnoszenia racji żywnościowych, i tak znacznie niższych, niż przewidywało minimum. Od 1944 roku wydobycie zaczyna spadać – wykorzystano wszelkie łatwo dostępne pokłady węgla. Ponadto górnicy niemieccy zostają zastąpieni  stopniowo jeńcami wojennymi – żołnierzami pojmanymi na frontach armii niemieckiej. Najczęściej byli to żołnierze angielscy. Zatrudniano również cywilnych pracowników francuskich.  Dodatkowym źródłem siły roboczej, było zatrudnianie kobiet i dzieci. Dzieci i kobiety pracowały przy pracach powierzchniowych. W skutek braku właściwych zabezpieczeń oraz szkolenia jeńców do prac dołowych, dochodziło coraz częściej do nieszczęśliwych wypadków. Niewłaściwe zabezpieczenia wyrobisk powodowały do zawalania się chodników i pochylni, oraz obniżania lub wręcz zapadania terenów na powierzchni.

PRL
Od razu po uciecze Niemców z terenu miasta Rada Zakładowa zabezpieczyła kotłownię i elektrownię zapobiegając zalaniu kopalni. „Paryż” wznowił wydobycie już 27 stycznia 1945 roku, przy czym trzeba powiedzieć że Niemcy opuścili nasze miasto dosłownie parę dni wcześniej. Dyrektorem zostaje mianowany inż. Roman Czajkowski. W dwa miesiące później, załoga liczyła 2200 osób, wydobywając 1100 ton węgla na dobę.
Od razu po wojnie kopalnia tak jak wszystkie inne zakłady zostaje znacjonalizowana. Włączono ją w poczet Dąbrowskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. Tamte lata przyniosły również zmianę nazwy na Kopalnia Węgla Kamiennego „Generał Zawadzki” – sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, który w międzywojniu był pracownikiem kopalni. Stało się to 21 października 1945 roku. Kopalnia zcentralizowała w czerwcu 1945 większość dużych  kopalń w okolicy – „Florę”i „Reden” , a w styczniu 1946 pozostały „Mars” i”Brzozowicę”.  W latach 50-tych zwiększyło się zapotrzebowanie na węgiel skutkiem czego eksploatowano płytkie pokłady Upadowymi „Będzin” I  i II. W 1960 roku wydrążono szyb wentylacyjno-podsadzkowy „Małobądz”. W 1961 roku zakończono eksploatację „Marsa”, w 1969 odkrywki „Brzozowica” a w 1971 upadową „Będzin”.

 

Rys. 5 Górnicy pod ziemią

Złote lata 70-te
W latach 70-tych zakład został poddany gruntownym modernizacjom.  Zastosowano szereg kolejek linowych i szynowych w pracach podziemnych, do przewozu drewna i innych materiałów. Uruchomiono tu pierwszą w przemyśle węglowym ścianę kompleksowo-zmechanizowaną łącznie z przesuwną tamą podsadzkową do eksploatacji podkładów grubych z podsadzką hydrauliczną. W 1974 roku oddano do użytku nowy poziom wydobywczy 390 oraz zgłębiono dla jego potrzeb szyb „Andrzej” w latach 1966-71. Oddano również do użytku nowy zakład przeróbczy(w miejsce starego z 1933 roku) oraz wybudowano nowy dworzec kopalni. Szyb „Cieszkowski” został pogłębiony w latach 1971-72 oraz otrzymał nową wieżę zastrzałową oraz maszynownię. Powstała łaźnia, dyspozytornia.


Rys.6 Dyspozytornia kopalni.

Katastrofa
Kopalnia „Paryż” jest też znana z katastrofy górniczej która wydarzyła się 24 lipca 1969 roku. Podczas próby dotarcia pod ziemią do dawnych wyrobisk kopalni „Reden” do korytarzy przedostało się 90 tys. metrów sześciennych wody z osadnika kopalnianego „Jadwiga II.”. Stało się to około godziny 12.00. Woda przedostała się przez stare wyrobiska z XIX wieku. Prace pod ziemią były prowadzone nieformalnie, za cichym przyzwoleniem kierownictwa. Woda skierowała się na poziom 350 gdzie drążono nowe chodniki. Niebagatelny wpływ na sytuację mia fakt zalania przez wodę jednej ze stacji pomp. Woda spowodowała odcięcie dróg wyjścia dla 82-u osobowej załogi (I-ej zmiany produkcyjnej załogi III-go oddziału G-3) i kilku osób na podszybiu.   Pod ziemią zostało uwięzionych  119 górników. Ponadto kilkudziesięciu innych pracowników znalazło się w strefie zagrożenia. Odcięty został również chodnik 250, poziom 100 oraz pochylnia 33. Aby zapewnić górnikom odpowiedni poziom organizmu w kanale podchodnikowym – rurociągami pożarowymi i podsadzkowymi przetaczano do nich witaminy w piłeczkach ping-pongowych oraz tłoczono powietrze. Górnikom sprzyjała pogoda – przez wszystkie dni panował wyż, przez co nie udusili się oni pod ziemią. Rozpoczęto dwie akcje ratunkowe – jedną z powierzchni, druga pod ziemią. W ciągu dwóch godzin uwolniono 37 górników z podszybia.  Rozpoczęto drążenie pochylni ratunkowej w piasku podsadzkowym, który wypełnił dawną pochylnię 33. Tam znajdowała się największa grupa uwięzionych pod ziemią górników. Jednocześnie prowadzono akcję ratunkowa poprzez dwie inne pochylnie. Poza ratownikami przy wydobyciu górników pracowała cała załoga – elektrycy przywracali zalane kable, łącznościowy oddtwarzali trasy, osuszali kable opalarkami podwieszali pod sufitem poza zasięgiem wody.   Jednocześnie na powierzchni wiercono otwory ratownicze, na wysokości poczty oraz ulicy Kościuszki. Próbowano też zatamować lej wodny w osadniku wrzucając do niego ścięte w parku drzewa. Przed północą udało się uruchomić pompy i zaczęto wypompowywać wodę z zalanych wyrobisk.

Rys.7 Uratowani górnicy

25 lipca odnaleziono dwóch zasypanych górników oraz nawiązano kontakt głosowy z pozostałą uwięzioną grupą. 300 metrowa pochylnia była w całości zamulona.  Problemem było już pokonanie pieszo pod ziemią odcinka około 6-u kilometrów chodnika, by dotrzeć do początku sztolni. Jedynym możliwym sposobem okazało się odkopanie jej ręcznie przy pomocy saperek przez ratowników. Kopano i obudowywano tunel o wymiarach metr na metr. Jeden ratownik za drugim tworzyli żywy taśmociąg, przy pomocy którego wydobywano na powierzchnię piasek z zamułki. Postęp prac to od 1-go do 4-ch metrów na godzinę. 26 lipca znacząco wzrosło stężenie dwutlenku węgla, akcja trwała jednak nadal. 27 lipca około godziny 23.00, została przebita ostatnia warstwa mułu.Akcja ratunkowa zakończyła się powodzeniem. 8 lipca o godzinie 16.48, ratownicy dotarli do miejsca, w którym znajdowała się zasadnicza grupa górników. Kolejno wyprowadzano ich na powierzchnię. Akcja wyprowadzania trwała około 2,5 godziny. Do transportu na powierzchnię użyto kubłów, w których górnicy byli wyciagani szybem pomocniczym na powierzchnię. Po tylu dnia przebywania z ciemnościach, by nie oślepli przy kontakcie z silnym światłem, musieli mieć zasłaniane oczy. Pierwszy z nich pojawił się o godzinie 18.00. Ostatni z uratowanych został wyciągnięty o godzinie 20.35. Wszyscy zostali rozwiezieni do okolicznych szpitali na badania i obserwację. Po całe sytuacji górnicy otrzymali paczki żywnościowe i im oraz rodzinom zostały zapewnione miejsca w sanatoriach oraz domach wczasowych. Wszyscy górnicy zostali uratowani poza jednym który zginął już podczas zalewu kopalni przez wodę. Śmierć poniósł 19-letni Marian Derej. Podczas ucieczki zaplątał się na filarówce i został w odcinku chodnika, którym cisnęła się zamułka.

Po okresie PRL-u powrócono do pierwotnej nazwy KWK „Paryż”.

Koniec
W sierpniu 1993 roku ogłoszono zamknięcie kopalni. 30 czerwca 1995 roku z pod ziemi wyjechał ostatni wagonik z węglem, a ostateczne zamknięcie zakładu dokonało się 31 grudnia 1996 roku. W wyniku restrukturyzacji KWK „Paryż” w 1994 roku powstał Zakład Przeróbki Mechanicznej Węgla „Dąbrowa” sp. z o.o. (ZPMW) z własną bocznicą kolejową, z którego w 2008 roku wydzielona została spółka Carbo-Proces Recykling sp. z o.o. Wszystkie z istniejących 9 szybów zasypano. Pozostawiono jedynie „Cieszkowski”, w którym umieszczono pompy odwadniające wyrobiska na potrzeby wciąż działających w regionie zakładów.

Technologia prac, ludzie
Praca na kopalni przed I wojną oraz w okresie międzywojennym była bardzo niebezpieczna. W dawnych gazetach co rusz można napotkać na lakoniczne artykuły opowiadające o śmierci kolejnych górników. Urobek był wydobywany ręcznie, za pomocą kilofów i materiałów wybuchowych. Stosowano drewniany budynek korytarzy, jedynie główne korytarze transportowe były betonowe. Pod ziemią wykorzystywano również konie – znajdowały się tam podziemne stajnie z których konie już nigdy nie wyjeżdżały na powierzchnię. Węgiel na powierzchnie wydobywano wózkami, które były załadowane po 4 na jeden ruch windy.
Transport ludzi pod ziemią od okresu międzywojennego  odbywał się za pomocą kolejki elektrycznej. Lokomotywa zasilana przez trakcję podwieszoną pod sufitem ciągnęła za sobą zabudowane wagoniki. W okresie międzywojennym wielokrotnie dochodziło do krótkich strajków na tle płacowym. W czasach PRL zaczęto stosować w większej ilości obudowy ścian oparte na żelaznych obręczach. Stopniowo wprowadzano mechanizację wydobycia w postaci kombajnów i ścian wydobywczych. W czasach PRL-u pod ziemią stworzono swoisty „dworzec” skąd pociągi rozwoziły górników na ściany. Kopalnia dbała również o wypoczynek pracowników. Zakład dysponował ośrodkami wczasowymi we Władysławowie, Zakopanem, Wiśle, Łukęcinie, Ustroniu-Jaszowcu (Dom wczasowy Zagłębie)  oraz ośrodkiem nad pobliskim sztucznym zbiornikiem wodnym Pogoria I.

Budynki, szyby

W związku ze zmianami granic miast ta część opisu obejmuje jedynie budynki i szyby znajdujące się obecnie w granicach naszego miasta. W celach właściwego opisu warto uzupełnić iż szyb „Małobądz” był szybem wentylacyjno-podsadzkowym, a szyb „Koszelew” i „Walery” wentylacyjnymi. Wszystkie trzy szyby miały również możliwość zjazdu ludzi, ale wykorzystywano to tylko w szczególnych przypadkach.

Szyb „Paryż”
Głębienie szybu rozpoczęto w 1879 roku a zakończono w 1884. W 1881 roku połączono go pod ziemią z „Cieszkowskim” i oba w 1892 roku zgłębiono do 180 metrów. W czasach PRL-u jego nazwa została przemianowana na „Generał Zawadzki”. Wówczas był to szyb którym wydobywano węgiel na powierzchnię z poziomu 250.  Budynek szybu miał około 40 metrów wysokości i 4 kondygnacje. Na wysokość 1 piętra prowadziła rampa z kolejką wąskotorową. Zastosowano w nim dach namiotowy oraz żelazne kotwy spinające konstrukcję. Na elewacji znajdowały się półkoliście zakończone okna z ozdobnymi nadprożami. Na ostatnie kondygnacji znajdowały się również okrągłe oculusy,a pod linią dachu zastosowano ozdobne lizeny. Do szybu przyklejony był parterowy  gmach maszynowni wybudowany w identycznym stylu architektonicznym. Pierwotnie szyb posiadał klatki jednopiętrowe na dwa wózki. Po pożarze z 1894 roku w szybie zastosowano klatki dwupiętrowe na cztery wózki. Niegdyś wnętrze maszynowni było wyłożone w całości pięknymi płytkami ceramicznymi. W czasach PRL-u szyb przeszedł przebudowę – zupełnie zamurowano otwory okienne oraz przebudowano dach.  Budynek szybu istnieje do dziś, ale jest pustą skorupą. Do 2019 roku w maszynowni szybu zachowało się oryginalne wyposażenie z lat PRL-u. Sama  maszyna pochodziła z lat 20-tych.  Przez wiele lat obiekt pozostawał we własności miasta, a dostęp do budynku miało Muzeum Miejskie „Sztygarka”. Szyb został wystawiony na sprzedaż kilka lat temu. Później zostało zezłomowane. 

Szyb „Chaper”
Nazwany później „Cieszkowskim”. Jego głębienie rozpoczęto w 1879 roku. Początkowo zgłębiono go do 120 metrów i pełnił funkcję szybu wentylacyjnego. Był to szyb obudowany drewnem z linowymi kierownikami.
W 1893 roku uległ częściowemu spaleniu podczas pożaru na kopalni. Podczas remontu po pożarze wymurowano obudowę szybu  do głębokości 150 metrów. Miał on wtedy trzy przedziały – dwa wydobywalne i jeden wentylacyjny, każdy z 4 drewnianymi kierownikami. Klatki były dwupiętrowe o pojemność 4 wozów, a sama wieża była stalowa. Szyb miał połączenie bezpośrednie z płóczką i sortownią mostem. W latach 1971-72 został pogłębiony i zmieniono jego przeznaczenie na zjazdowo-materiałowy. Przy okazji remontu uzyskał zupełnie nową maszynownię i wieżę zastrzałową. Szybem górniczy zjeżdżali 4 piętrową klatką, do której wchodziło ok. 25 osób na poziomy 250 i 390. Jako jedyny z szybów kopalni nie został zasypany. Ostatni wyjazd ludzi miał miejsce w lutym 2001 roku, a czerwcu tego samego roku uruchomiono w nim pompy.  Służy do dziś jako szyb odwadniający dla potrzeb zamykanej kopalni „Kazimierz-Juliusz”.  Szyb przed modernizacją był konstrukcyjne identyczny jak opisany powyżej „Paryż”. W latach 70-tych zastąpiono historyczne budynki PRL-owskimi budynkami o prostych kształtach. Dotychczasową basztową wieżę wyciągową zamieniono na kratownicową. Wyburzono ją 5 marca 2001 roku. Góra wieży do dziś leży w krzakach na terenie zakładu. Maszynownię szybu wyburzono koło 2014 roku.

Szyb „Andrzej”
Został zgłębiony latach 1966-1971 dla celów nowego poziomu wydobywczego 390. Sporadycznie wykorzystywano go również do zjazdu ludzi. Jego maszynownia stoi do dziś, wyremontowana jako budynek biurowy.
Szyb „Łabęcki”
Został zlikwidowany w 1969 roku.

Odkrywka

Początkowo duża część wydobycia „Paryża” odbywała się na odkrywce. W archiwach znajduje się wiele zdjęć ukazujących rozległość odkrywki. Transport odbywał się wózkami pchanymi ręcznie. Na dnie odkrywki wykuto sztolnie prowadzące do podziemnych złóż. Na odkrywce wykorzystywano pracę kobiet. W latach PRL-u zreaktywowano krótko wydobycie sposobem odkrywkowym. W najgłębszym miejscu odkrywka miała około 40 metrów depresji. Poza odkrywką koło kopalni uruchomiono również odkrywkę „Brzozowica” w Będzinie.

Płóczka/Sortownia/Zakład przeróbczy
Pierwsza płóczka i sortownia zakładu były drewniane. Był to ogromny budynek o dachu namiotowym stojący na filarach nad torami kolejowymi. Z górnego poziomu prowadziły drewniane rynny którymi zsypywano węgiel do wagonów.
Nowy zakład przeróbczy wybudowano w 1933 roku,a  na przełomie sierpnia i września 1934 roku dokonano jego modernizacji. Składał się on z dwóch budynków o namiotowych dachach, po jednym na każdy z szybów kopalni. Był on już wówczas częściowo zautomatyzowany.  Tak jak w większości zakładów tak i tu większość pracowników stanowiły kobiety. Podczas wielkiej modernizacji w latach 70-tych zakład otrzymał nowoczesny zakład przeróbczy. Posiadał on zautomatyzowane taśmociągi połączone z szybami „Paryż”, „Andrzej”. Po wyłączeniu kopalni w dawnej sortowni zaczął funkcjonowanie Zakład Przeróbczy Węgla „Dąbrowa”. Przerabiał on stare hałdy i odzyskiwał z nich węgiel. Zakład przeróbczy składał się z kilku budynków połączonych taśmociągami. W głównym budynku mieściły się młyny węglowe, sita sortujące, dyspozytornia i magnesy oczyszczające węgiel z metali. Od strony południowej z budynku odchodziły taśmociągi do szybów „Paryż” i „Andrzej”. W stronę południową prowadził taśmociąg nad budynek silosów węglowych, wagi oraz zsypów na wagony i samochody. Od tego budynku odchodziły jeszcze dwa osobne taśmociągi na zwałowisko, jeden transportujący węgiel z zakładu, a drugi do zakładu.


Rys. Sortownia węgla w międzywojniu

Dyrekcja i dyspozytornia
Siedziba dyrekcji kopalni, kadry oraz główna dyspozytornia mieściła się dawnym  budynku łaźni koło bramy wjazdowej od ulicy Siemońskiej. Dyspozytornia zajmowała bardzo obszerne pomieszczenie. Głównym elementem był pulpit sterowniczy przed którym znajdowała się cała ściana zapełniona planami kopalni, monitorami i wszelkimi sygnalizatorami. W początkowych latach PRL-u nie było żadnej zbiorczej dyspozytorni, jedynie centrale telefoniczne umożliwiające połączenie się z poszczególnymi wydziałami. Dopiero w latach 1962-63 w kopalni zostały zamontowane dwie szafy CSG -58- Centrum Sygnalizacji Górniczej wynalezione w 1958 roku- i można było mówić o początkach głównej dyspozytorni. Każda szafa miała 40 wejść telefonicznych zwykłych i 10 alarmowych, które umożliwiały połączenie się z konkretnymi oddziałami i koordynacją pracy. Szafy stały w stacji ratownictwa górskiego. W listopadzie 1965 roku oddano do użytku właściwy system. Nazywał się on WSP-64 – od nazwisk Wsiołek ( szef Zjednoczenia), Sender (dyrektor kopalni Milowice gdzie opracowano stację) oraz Partyka( szef Przedsiębiorstwa Montażu Elektrycznego dla Górnictwa), a człon 64 pochodził od roku powstania.  Dla jego potrzeb stworzono oddzielne pomieszczenie dyspozytorni do którego przeniesiono szafy CSG-58W. W 1980 roku rozpoczęto modernizację dyspozytorni która trwała aż do 31.12.1981 roku. Pierwsza dyspozytornia opierała się na żarówkach 12V, podczas modernizacji wymienionych na diody. Każda z nich mogła świecić na czerwono lub zielono, w zależności czy dane urządzenie pracowało czy nie. Sygnalizacja obejmowała wszystkie istotne elementy kopalni – wentylatory, ściany, kombajny, pompownie, rozdzielnice elektryczne, tamy wentylacyjne, przenośniki zgrzebłowe, miejsca zagrożeń. Dyspozytor miał z nimi połączenie  za pomocą sygnalizatorów alarmowych – mógł podawać komendy dźwiękowe jak i głosowe, zarówno dla wybranego oddziału jak i dla całej kopalni. Sami górnicy mogli przyciskami zgłaszać sytuację. Początkowo odwzorowanie korytarzy było realizowane za pomocą rysowanych plansz które wkładano na ścianę i  w odpowiednich miejscach umieszczano wspomniane żarówki bądź diody. Po przebiciu nowych korytarzy rysowano nowy plan i zmieniano konfigurację lamp. Po modernizacji stosowano model perforowany i ponowne rysowanie nie było już konieczne, rekombinowano jedynie układ profili stalowych które odwzorowywały chodniki. Dyspozytorzy pracowali tak jak cały zakład na trzy zmiany. Zawsze było ich dwóch – jeden siedział w dyspozytorni, a drugi zjeżdżał na dół zobaczyć i kontrolować zmiany układu kopalni. W sytuacjach awaryjnych dyspozytorów wspomagali nadsztygarzy, lecz zazwyczaj dwójka wystarczała do prowadzenia całej kopalni. Dyspozytorzy byli zaraz po dyrekcji najważniejszymi osobami. Gdy dyrektor wyjeżdżał na spotkanie lub urlop oni odpowiadali za zakład i ich polecenia były najważniejsze. Jedynie działania ratowników były wyciągnięte spoza ich decyzji, kierowane bezpośrednio przez kierownika stacji ratowniczej.

Elektrownia

Pomieszczenia elektrowni kopalni były najbardziej sterylnym miejscem w zakładzie. W hali znajdowały się prawdopodobnie dwa agregaty wytwórcze oraz przetwornice prądu. Sterownia elektrowni znajdowała się na podwyższeniu względem hali maszyn, a rozdzielnice i stacje miernicze zajmowały całą ścianę. Posadzka hali maszyn była wyłożona płytkami ceramicznymi.


Rys. Elektrownia kopalni

Łaźnia, markownia, lampownia
Pierwsza łaźnia z czasów początków zakładu była typowa dla kopalń. Ubrania górników były podwieszane na łańcuszkach pod sufitem. Jej budynek mieścił się koło bramy prowadzącej na część „brudną” kopalni, niedaleko szybu Paryż. Budynek przebudowany istnieje do dziś. W czasach PRL-u wybudowano nową łaźnię, dość nietypową nawet jak na tamte czasy. Wybudowany budynek posiadał 4 piętra. Dzielił się na część brudną i czystą. Po odbiciu kart perforowanych przy wejściu górnik szedł na część czystą gdzie zostawiał swoje rzeczy. Po przejściu przez prysznice trafiał do części brudnej. Tam ubrania trafiały do szafek zabudowanych wokół kominów wentylacyjnych które ciągnęły się przez wszystkie kondygnacje. Wyciąg zapewniał odpowiedni przewiew ubrań roboczych. Sztygarzy i dział dozoru posiadał oddzielne szatnie różniące się tym że posiadali wanny. Po przejściu przez część brudną górnik szedł do markowni. W KWK Paryż były wprowadzone 3 kształty marek – kółko dla zmiany I, trójkąt dla II i zaokrąglony prostokąt dla III zmiany. Każdy z górników miał przyporządkowany własny numer powtórzony na każdym kształcie. Po markowni swoje kroki kierował do lampowni. Następnie przechodziło do szybu „Cieszkowski” bez wchodzenia z budynku. Pozostali pracownicy innych oddziałów kopalni musieli iść pieszo. Jedynie pracowników „Małobądza” dowożono osinobusami – było to szybsze niż przemieszczanie ich pod ziemią.

Plac drzewny
Plac drzewny mieścił się już na terenie Będzina, w miejscu obecnego osiedla prywatnych domków. Cały teren placu był otoczony torami wąskotorowymi po których prowadzono wagoniki. Poza specjalnymi maszynami na kołach plac posiadał również zautomatyzowaną linię podawania drewna na wagoniki.

Warsztaty

Wchodząc od głównej bramy zakładu po prawej stronie widzimy budynek Dąbrowskich  Warsztatów Naprawczych.  Za nimi znajduje się główna rozdzielnia elektryczna. Po lewej stronie  w miejscu stojącej hali przed wojną znajdowały się stajnie. W czasach PRL powstał tam magazyn główny. Kawałek dalej,  w obecnej siedzibie rozlewni wód niegdyś znajdowało się biuro ZMS-u  i zakładowego komitetu partii. Pomiędzy warsztatami DZM i szybem Andrzej znajdowały się zbiorniki wody.   Bliżej zakładu przeróbki stał budynek Stacji Ratownictwa Górniczego – przez wiele lat można było jeszcze oglądać logo formacji umieszczone na gmachu. Osobno przy torach stały jeszcze warsztaty mechaniczne. Wszystkie budynki miały połączenie kolejką wąskotorową.

Dyrektorzy
lata 70-te Edward Groyecki

Ciekawostki
W 1922 roku wystąpiono z propozycją utworzenia rezerwatu geologicznego w celu ochrony wychodni pokładu „Reden” o miąższości 20 metrów.

Wydobycie
1900 – 448744 t
1913 – 660332 t
1938 – 670443 t
1970 – 2035993 t
1979 – 2090436 t

Mapy historyczne

Źródła

http://www.dabrowa.pl/dg_zaklad-kopalnia_paryz.htm
Krzysztof Kulik

Powiązane artykuły

+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+
+

Wyszukiwaniew naszej bazie

Nawiguj klikając na trójkąty poniżej

♦ - wpis encyklopedyczny

Losowy memoriał

Więcej

Nasza baza 

7565 - skany

175 - wpisy encyklopedyczne

398 - dawne artykuły prasowe

Współpraca

Muzeum

Forum

Dawna Dąbrowa

menu
zamknij