Promienna karta z życia ś. p. X. arc. Cieplaka. – cz. 3

Opis:

Przewodnik Katolicki nr 13 z 28.03.1926
Promienna karta z życia ś. p. X. arcybiskupa Cieplaka.
Proces moskiewski – dokończenie.

Co zawierało oskarżenie.

Czy mamy jeszcze raz powtarzać, o co oskarżano księży? Główny punkt oskarżenia, a mianowicie odmowa podpisania dzierżawy  kościelnej, powinien był upaść. Dlaczego? bo na 3 tygodnie przed procesem kardynał Gasparri wysłał depeszę z zezwoleniem papieskiem  na kontrakty dokonywane przez księży z władzą sowiecką. Bolszewicy o tem doskonale wiedzieli. Depeszę pokazywał im Amerykanin X.  dr. Walsh, który kierował pomocą papieską dla głodnych dzieci. Ale teraz sowjet piotrogrodzki odmówił podpisania kontraktu, aby  tylko doprowadzić do procesu. Dodamy, że bolszewicy znaleźli podczas rewizji u Polaka, człowieka świeckiego, zapiski zebrań  kapłańskich z r. 1919—20. Na tych zebraniach omawiano jak postępować wobec władz sowjeckich. Bolszewicy jednak ukuli z tego  oskarżenie spisku i wyzyskali potem głównie przeciwko X. Budkiewiczowi.

Obrona Arcybiskupa.

X. arcybiskupa  badano na  drugi  dzień  procesu wieczorem późnym.   Krylenko umyślnie wybrał ten czas, aby znękać starca. Znużony śmiertelnie arcypasterz miał jednak tyle mocy, że nie dał się zmieszać,   ani   wciągnąć   w sprzeczności.   Śmiało  odpowiadał, że zakazał księdzu Rutkowskiemu (z Jarosławia) wydawać naczynia kościelne, i nic nie cofnął z listu pasterskiego o  nauczaniu religji. Jak bolszewików nic nie obchodziło prawo kościelne, tak arcypasterza nie ustraszyły zakazy  bolszewickie.
Nazajutrz arcybiskup długo mówił na prośbę sądu o znaczeniu prawa kanonicznego. Mówił z widoczną dumą i zapałem.   Gdyby  kto  przez pomyłkę wszedł do sali sadowej, mniemiałby, że to sala wykładowa seminarjum duchownego.   Mowa arcybiskupa wywarła wrażenie  na sędziach: milczeli.

Sidła prokuratora.

Ale prokurator, chcąc podchwycić arcypasterza zapytał go: Kto jest pańskim przełożonym? Arcybiskup odrzekł: Papież. — A czy pan  nie jest zależny od Warszawy? — Nie, odparł arcypasterz, — tylko od Rzymu. Wtedy Krylenko triumfując pokazał list do arcybiskupa z podpisem nuncjusza Lauri’ego w Warszawie, aby nie podpisywano umów z  sowjetami o dzierżawę kościołów. Ten list wobec depeszy GasparriegO nie miał znaczenia, ale posłużył prokuratorowi na dowód „tajnych” znoszeń z Warszawą. — To polska nuncjatura! — zawołał zwycięsko Krylenko. — Nie polska, lecz apostolska — poprawił zaraz  arcypasterz. Oto próbka ciemnoty prokuratora. Jak dalece naiwne były jego pytania, dowodzi następująca wymiana słów: — Czy pan —  zwraca się Krylenko do arcybiskupa” — uważa Kościół katolicki jako przeznaczony wyłącznie do nauczania wiary katolickiej?
Arcybiskup:   Tak.
Krylenko: Proszę, aby pisarz zapisał te słowa (!). Więc gdybym ja poszedł w niedzielę do kościoła i rozpoczął spór z kaznodzieją,  to byłoby z pańskiego stanowiska świętokradztwem.
Arcybiskup z ożywieniem i naciskiem:
— Tak, tak!

Druga obrona arcybiskupa.

W czwartym dniu procesu arcybiskup oświadczył: „Ogłosiłem list pasterski, jak tylko sprawa i pomocy głodnym stała się paląca  polecając, by katolicy nieśli im wszelką pomoc. Osobiście, bynajmniej nie byłem przeciwny oddaniu wszystkich kosztowności na ten  cel. Kościół katolicki nieraz składał podobne ofiary; nie mogłem jednak sam rozporządzać kosztownościami, gdyż byłem ich stróżem,  lecz nie właścicielem.

Żądza krwi.

Tegoż dnia o 6-tej wieczorem prokurator wystąpił z wielką mową. Na dole słychać było muzykę i śmiechy. Na górze było jedno wołanie  o śmierć. „Żaden papież z Watykanu nie uratuje was teraz”. „Pluję na waszą religję — ryczał — tak samo jak na prawosławną,  żydowską, mahometańską i każdą inną”. „Niemasz prawa ponad prawo sowjeckie i na zasadzie tego prawa musicie śmierć ponieść! „Nie mam dla pana — zawołał zwróciwszy się do X. Budkiewicza – ani odrobiny litości!”. „Sąd ukarze X. Fiodorowa nie tylko za to, co  uczynił  lecz i za  to  co  uczynić zdołałby!”

Kiedy skończył, burza oklasków komunistów zagrzmiała w sali. „Była to najokropniejsza chwila — pisze świadek procesu —  przypomniała ona wołania żydów do Piłata o krew Chrystusową”. Po mowach adwokatów moskiewskich, bardzo ostrożnych zresztą,  domagających się jako łaski zesłania oskarżonych, wybuchły okrzyki i oklaski z środka sali, gdzie siedzieli wikariusze z kościoła  katolickiego w Moskwie i kilka kobiet.

Ostatnie słowo oskarżonych.

W samą niedzielę palmową padło ostatnie słowo oskarżonych. Wstał arcybiskup. Na początku procesu wyglądał słaby i znużony. Ale od  wczorajszego dnia, kiedy Krylenko domagał się nań wyroku śmierci, blask młodości zajaśniał mu na twarzy, wyprostował się i  zaczął mówić: „Ja, który stoję u progu śmierci, mogę tylko potwierdzić słowem honoru, jako kapłan i biskup, żeśmy nigdy nie  zakładali tajnego towarzystwa, aniśmy nigdy nie dążyli lub zamierzali dążyć do celu politycznego. Byliśmy przez cały czas  lojalnymi obywatelami i stosowaliśmy się, o ile możliwe, do rozporządzeń rządu. Nie przynosiliśmy państwu żadnej szkody,  przeciwnie przekonany jestem, żeśmy przyczyniali się do jego dobra, oświecając lud i dając mu zamiast zabobonów  wiarę  w Boga. Całem naszem usiłowaniem było głosić i własnem życiem dawać świadectwo tej boskiej prawdzie, która od dwóch tysięcy lat jest światłością świata. Ją najgłębsze ludzkie umysły uznawały za prawdę; ona doprowadziła ludzkość do najwyższego rozwoju. I oto w  nagrodę za nasz trud i wysiłek postawiono nas przed sądem i oskarżono o spisek. Dzisiaj stoję przed sądem doczesnym, niezadługo  może przed — Bożym. Nadzieją moją jest, że sąd ziemski wymierzy mi sprawiedliwość, tak jak mój Sędzia Niebieski okazać mi raczy miłosierdzie”.

Wyrok.

Potem przemawiali inni księża. Krylenko czterokrotnie głos zabierał. Wkońcu żądał dla X. arcybiskupa, XX. Budkiewicza, Ejsmonta i  Chwiećki — kary śmierci, dla innych więzienia od 3 do 10 lat, dla Szarnasa 6 miesięcy. O czwartej po południu sąd wyszedł na  naradę. Komuniści szemrali, że od razu nie ogłoszono wyrobu śmierci. Krylenko zabrał się do czytania powieści. Wtem podeszła do  niego młoda, ładnie ubrana kobieta i z ożywieniem coś mu przekładała. Była to żona prokuratora. W sercu świadka tej sceny  wzbudziło się pytanie, czy nie przyszła przemawiać jak ongi żona Piłata, aby  nie czynił nic tym sprawiedliwym? A sąd radził,  radził, chociaż wyrok był zgóry uplanowany. Dopiero o północy odczytał go sędzia Czełyszew: wyrok był łagodniejszy cokolwiek od  żądań Krylenki, ale skazywał arcybiskupa i prałata Budkiewicza na śmierć.

Błogosławieństwo.

Strasznego wyroku więźniowie wysłuchali stojąc, ruchem najmniejszym nie ujawniwszy wzruszenia. Rozległ się tylko przeraźliwy krzyk  kobiet Polek, które padły na kolana. Inne zaczęły się przedzierać by otrzymać błogosławieństwo od arcypasterza, za niemi podążył  służący siwowłosy arcypasterza, ale tego pochwycili żołnierze. Dano rozkaz opróżnienia sali. Lecz zanim rozkaz spełniono,  arcybiskup zwrócił się ku kobietom, które płakały, a niektóre nawet leżały twarzą do ziemi, i podniósł rękę do ostatniego  błogosławieństwa: Benedicat vos omnipotens Deus (Błogosławi was Bóg wszechmogący). Lecz oto żołnierze otoczyli skazanych i  spiesznie poczęli ich  wyprowadzać. Zajechał wielki zamknięty samochód ciężarowy, którym przewożono żywych i martwych. Wśród  podwójnego rzędu żołnierzy,  stojących z karabinami w ręku, prędko przeszli więźniowie i skryli się w samochodzie.

Zmiana częściowa wyroku.

Wyrok sądu nie był ostateczny. Zatwierdzić go musiał Centralny Komitet Wykonawczy, czyli rząd sowiecki, w skróceniu zwany  „Wcikiem”. „Wcik” wyrok złagodził względem arcybiskupa, który z porady obrońców odwołał się o ułaskawienie, natomiast prośbę X.  Budkiewicza odrzucił pod pozorem zmowy z „obcem mocarstwem” (Polską), czego w akcie oskarżenia niebyło! 31-go marca zginął od kuli  morderczej nieszczęśliwy kapłan w warunkach, których się pióro wzdryga opisać.

Pogrzeb s, p. X. arcybiskupa Cieplaka

W dniu 14 bież. mies. Warszawa pożegnała zwłoki Arcypasterza-Męczennika. Orszak pogrzebowy po wyruszeniu z Koszyków przeszedł  głównemi ulicami miasta i zatrzymał się przed kościołem pobernardyńskim. Tu mówcy w słowach podniosłych składali hołd Zmarłemu.  Dopiero po trzygodzinnym pochodzie kondukt żałobny stanął na dworcu wileńskim.

Po drodze do Wilna ludność na stacjach smutnie żegnała Tego, którego przed 2 laty niespełna witała z radością wybawionego z  niewoli sowjeckiej. W dniu pogrzebu 16 marca Wilno przybrało od rana szaty żałobne. Przybył prezydent Rzeczypospolitej, paru  ministrów, 16-tu biskupów, a wśród nich 2-ch unickich. Po nabożeństwie w katedrze zwłoki Bojownika Wiary złożono w niszy w nawie  bocznej. Na trumnę śp. Arcypasterza prezydent i biskupi rzucili starym zwyczajem grudki ziemi.

Męczennikowi ś. p. X. Arcybiskupowi Cieplakowi

Znów żałośnie jęczą dzwony,
Polskę smutna wieść oblata,
Że na obcej ziemi Kapłan
Odszedł w wieczność z tego świata.

Ciało wraca z stron dalekich,
Lecz nie żyje kapłan boży!
W niebo jego duch uleciał
Do aniołów — jasnej zorzy!

Niebo całe się raduje,
Męczennika z Polski wita:
– Ilu jeszcze w Polsce  takich? —
Święty Piotr się Ciebie pyta!

— Wszak już z Polski przyszło tylu
Świętych co i w pierwszych wiekach,
Krew niewinna z nich wylana.
Aż wezbrała w wielu rzekach.

O! proś Boga, Męczenniku,
Żeby wytrwał naród wiernie
W świętej wierze, przy Ojczyźnie,
I szatańskie wygnał czernie!…

Józef Nocek

Przeczytaj więcej w Cyfrowej Encyklopedii Dąbrowy Górniczej: Religia - Księża i siostry zakonne - Arcybiskup Jan Cieplak Bibliografia - Czasopisma i gazety - Przewodnik Katolicki

Wyszukiwaniew naszej bazie

Nawiguj klikając na trójkąty poniżej

♦ - wpis encyklopedyczny

Losowy memoriał

Więcej

Nasza baza 

7564 - skany

174 - wpisy encyklopedyczne

398 - dawne artykuły prasowe

Współpraca

Muzeum

Forum

Dawna Dąbrowa

menu
zamknij