Historia powstania cmentarza żydowskiego

Opis:

„Jak gmina Dąbrowa założyła własny cmentarz żydowski”

Opowiedziane przez:
Kalman Barkai
(pps 108-109)

Miasto Dąbrowa nie miało własnego cmentarza przez wiele lat, aż do 1929 r.  Wszystkich zmarłych grzebano w Będzinie a później w Czeladzi. Trwało to do pewnego dnia, kiedy to po niefortunnym zdarzeniu, gmina żydowska w Dąbrowie postanowiła założyć własny cmentarz.

A było to tak: Żyd z Dąbrowy o nazwisku Awromele Behrman (sp.), miał córkę Fejgyl, której brakowało posagu. Rebbe Awromele był bardzo zaniepokojony i szukał wielu sposobów na znalezienie pana młodego swojej córce. Zaczął wiele aktywności z tym związanych i po wielkim wysiłku udało mu się sprowadzić młodego mężczyznę z Będzina, który zgodził się wziąć jego córkę za żonę. Rebbe Awromele był zachwycony, a para pobrała się w odpowiednim czasie. Losy potoczyły się jednak niekorzystnie. W Dąbrowie wybuchła epidemia tyfusu, a przewrotne szczęście sprawiło, że choroba dotknęła pana młodego, który wkrótce zmarł. Tak zaczął się problem pochówku. Ponieważ Dąbrowa nie miała cmentarza, Chewra Kadisza (charytatywne stowarzyszenie żydowskie – bractwo pogrzebowe, działające we wszystkich gminach żydowskich. Sprawowało wraz z rabinem nadzór nad cmentarzem. ) był zobowiązany do zakupu działki w Będzinie. Nie było jednak na to pieniędzy. Co więcej, był to piątek a prawo żydowskie zakazało trzymania ciała przed pochowaniem. Co robić?  Przedstawiciel Chewry Kadiszy zasugerował wysłanie zwłok bezpośrednio na cmentarz w Czeladzi, gdzie obowiązywała zasada „braku powrotu z tego cmentarza”. Jednak będziński Chewra Kadisza chciał pokazać dąbrowskiemu Chewra Kadisza, że ​​nie dopuści do bezprawia i że nie będzie pochówku bez zakupu działki. Odesłał zatem zwłoki do domu. Spowodowało to niepokoje w mieście. Ludzie interweniowali, a jeden z nich, Manes Lewkowicz wziął wózek z ciałem, składając go na dziedzińcu szefa gminy żydowskiej. Incydent został zgłoszony na policję. Ponieważ był to okres zarazy, to policja wydała nakaz społeczności żydowskiej na rozwiązanie problemu a zwłoki zwrócono do kostnicy w szpitalu miejskim. Finalnie do niedzieli ciało pochowano w Będzinie. Pismo przeciwko Wspólnocie zostało rozstrzygnięte, a sprawa została wycofana przed wniesieniem sprawy do sądu.

Po rozwiązaniu tego niepokojącego problemu szefowie gminy starali się założyć cmentarz żydowski. Zwołali nadzwyczajne spotkanie i zaprosili wybitnych obywateli, członków partii i rabina na jej czele. Postanowili natychmiast rozwiązać problem. Żydowski działacz publiczny kupił działkę w Starej Dzielnicy w Dąbrowie od Gojów pod pretekstem, że chce zbudować cegielnię. Gdyby nie ten podstęp, nie-Żyd nigdy by jej nie sprzedał. Aby nie dopuścić do tego, żeby poprzedni właściciel chciał anulować umowę i zachować ziemię, została ona ponownie sprzedana i ponownie odsprzedana wreszcie czwartemu nabywcy, po czym wokół nieruchomości wzniesiono ogrodzenie. Gdy ziemia zaczęła być wykorzystywana jako cmentarz, nie-Żydzi wykrzykiwali skargi do pierwotnego sprzedawcy, który z kolei powiedział, że sprzedał ją pod warunkiem, że będzie to miejsce fabryki cegieł, i wezwał do sądowego ścigania Żydowski nabywca. Było to bezskuteczne, ponieważ prawo stanowiło, że jeśli działka należała teraz do czwartego właściciela, pierwotny właściciel nie miał dalszych roszczeń prawnych. Tak zakończył się problem cmentarza żydowskiego w Dąbrowie.

Przeczytaj więcej w Cyfrowej Encyklopedii Dąbrowy Górniczej: Religia - Judaika - Cmentarz żydowski

Wyszukiwaniew naszej bazie

Nawiguj klikając na trójkąty poniżej

♦ - wpis encyklopedyczny

Losowy memoriał

Więcej

Nasza baza 

7565 - skany

175 - wpisy encyklopedyczne

398 - dawne artykuły prasowe

Współpraca

Muzeum

Forum

Dawna Dąbrowa

menu
zamknij